Wpisany przez Halina Rydzyk |
Pogórze Dynowskie16 marzec 2008r Trasa: Wiśniowa 240m- Rezerwat Herby: Góra Wysoki Kamień, Herby 469m, Czarnówka 492m - „Obszar położony między Strzyżowem a Krosnem został objęty w 1993 roku ochroną w postaci Czarnorzecko- Strzyżowskiego Parku Krajobrazowego na Pogórzu Dynowskim.” Mijaliśmy wiele kościołów w trakcie remontów. Unia Europejska finansuje ponad 80% kosztów i widać było zaradność gmin na Pogórzu Dynowskim. Na remonty kościołów zdobyto już 800 mln. zł, ale ogólnie wg danych z TV na rozwój turystyki we Wschodniej Polsce przeznaczono 5 mld. zł. ![]() Tym razem wystartowaliśmy o godz.9.00, w liczbie 28 osób z Wiśniowej na południowy- wschód niebieskim szlakiem w krainę, którą kiedyś zasiedlali zamieszańcy. Najniżej położone tereny pokrywały pola uprawne, nieco wyżej łąki, pastwiska, nieużytki. Najwyżej lasy głównie jodły, buki, oraz sosny sztucznie nasadzone. Drogą doszliśmy do ścieżki prowadzącej do wiszącego mostu nad Wisłokiem. Zostawiliśmy za sobą wieś i wąwozem z kwitnącymi pierwiosnkami doszliśmy do granic Rezerwatu Herby. Wśród krzaków i drzew wspięliśmy na grzbiet pasma. Pojawiły się pierwsze kamienne ostańce ukryte wśród buków. Mniejsze głazy i duże skały, w których cieniu mogliśmy się ukryć przed ostrym wiatrem. Niektóre były porośnięte mchem, a nawet paprotkami, inne ukrywały rożnej wielkości dziury. Podejrzewaliśmy, że kiedyś wydobywano tu kamień. Powoli rozpogadzało się i tylko wiatr chłodził, gdy znajdowaliśmy się na odsłoniętym terenie. Ścieżka kamienna prowadziła nas ostro w dół, a następnie 50m w górę na kolejne szczyty. Po obu stronach roztaczały się dalekie widoki na doliny. Otaczające nas dorodne bukowe drzewa działały kojąco na nerwy. Po chwili odpoczynku ruszyliśmy na Spaloną Górę i zaczęliśmy już marudzić, gdy szlak zakręcił pod ostrym kątem na Łysą Górę z dorodnymi krzakami kwitnącej leszczyny. Zbyt zimno, żeby usiąść, więc odpoczywaliśmy stojąc. Za polanką znaleźliśmy pomnik upamiętniający bestialski mord policji niemieckiej i ukraińskiej na dwóch domach w 1942 i 1943 roku. Na drodze były coraz większe kałuże i błoto. Zamiast odpocząć na łące w cieniu kwitnącej wierzby razem z Marianem i Tatkiem, grupa pogoniła dalej szutrówką. W polu ktoś zostawił zepsuty motor. Szybko przeszliśmy koło starego cmentarza do wsi w dole. Andrzej zboczył, by zrobić zdjęcia. W rowie kwitł podbiał, widać było w dolinie dalekie domy, a wśród gałęzi drzew kopułę cerkwi greckokatolickiej z 1912 roku, obecnie kościoła w Rzepniku. „Rzepnik, to niewielka wieś nad potokiem Merk, położona z dala od głównych tras komunikacyjnych.” Przy źródełku zachwyciły nas białe kielichy śnieżycy wiosennej. ![]() Nad potokiem Merk kwitł zielono wilczomlecz migdałowy, a dalej pokazywały się pierwsze białe kwiaty zawilców. Znów wspinaczka niezaoranymi polami. Jakieś chatki skryte w gąszczach. Szliśmy na dziko licząc na to, że Robert nas doprowadzi do autobusu. Krzaki czarnego bzu, nabrzmiałe pączki kwiatów tarniny i zarośnięte, ledwie widoczne drogi wskazywały, że kiedyś te pagórki tętniły życiem. Jeszcze jakiś jar, zbocze z płytkami skalnymi i Łączki Jagiellońskie. „Wieś usytuowana w pobliżu Wisłoka.” Autobus czekał przy zabytkowym kościele z 1756r. Był tu też secesyjny dwór z parkiem, fortyfikacje naziemne, wały i fosy z XVII wieku, ale mieliśmy dość. Nawet Basia na dojściu miała mały kryzys. Czekało nas miejsce na ognisko w Odrzykoniu- Kamieniec i tam pojechaliśmy wąskimi szosami. W dali widzieliśmy dalszy ciąg niebieskiego szlaku, z charakterystycznym stromym podejściem na Królewską Górę 554m, na którą kiedyś wchodziliśmy od Węglówki. Dopiero po zachodzie słońca wzmocnieni i wypoczęci wsiadaliśmy do autobusu. Po prawej maszt na Suchej Górze 585m. Za Rzeszowem padało, a my zastanawialiśmy się co nowego wymyśli nam Robert, mając ciągle przed oczami ,malownicze skałki z trasy i pierwsze wiosenne kwiaty. W Stalowej Woli byliśmy przed 20-tą. Ryżyk |