Korona Gór Świętokrzyskich
Pasmo Posłowickie i Dymińskie

8 listopad  2009

Andrzej tydzień temu zapowiadał Telegraf.
Mimo ciepła jesiennego ostatnio ciągle pada, grasuje grypa na Ukrainie i wycieczka zapowiadała się nieciekawie. Na szczęście prognozy pogody na niedzielę poprawiły się i z Sandomierzem uzbierało się nas 26 osób. We mgle dojechaliśmy do Kielc. Zawróciliśmy koło Rezerwatu Wietrzni i dojechaliśmy do Bukówki. Na drzewie przy parkingu ujrzeliśmy niebieski znak szlaku. Po ostatnich przygodach z oznakowaniem tego dnia czekała nas miła niespodzianka. Znaki prowadziły nas niezawodnie przez cały dzień grzbietami gór Pasma Posłowickiego i  Dymińskiego. Chociaż na mapie Roberta nie było nowego przebiegu trasy w okolicy obwodnicy jakoś poradziliśmy sobie.

Autobus odjechał, a my z Kielc Bukówki ruszyliśmy w kierunku cmentarza. W lesie rosło wiele krzaków derenia z białymi kulkami owoców. Na cmentarzu pochowano 12 tys. jeńców radzieckich wymordowanych przez hitlerowców w obozie Bukówka w latach 1942-45.

img01img02

Z poziomu 320m musieliśmy się wspiąć na Telegraf 406m. Ostra wspinaczka rozgrzała niektórych i zaczęli się rozbierać ze swetrów. Robert obiecywał widoki na Kielce, tymczasem otoczyła nas mgła. Pamiątkowe zdjęcie i ruszyliśmy ku kolejnemu szczytowi Hałasa 393m.

img03

Wieża przeciwpożarowa ginęła we mgle, ale wyjście na nią i tak było niemożliwe. Zbiegliśmy w dół do miejsca, gdzie jest odsłonięcie skalne. Mogliśmy podziwiać kolorowe skały, z  których zbudowana jest ta góra.

img04 img05

Wróciliśmy na szlak. Mijaliśmy wędrujących szlakiem małymi grupkami, często z psami. Przed dwupasmówką wg mojej mapy szlak powinien zakręcać na południe. Tymczasem Karol, Robert i Jurek  uparli się iść drugą stroną ulicy. Irenka zdecydowała trzymać się szlaku i znów weszliśmy w las.  Minęliśmy malowniczą polankę  i skręcając w prawo doszliśmy do szosy  z przejściem dla pieszych w Łanach. Niedaleko  bar. Grupa Roberta czekała na nas.

img06 img07

Eleganckie  zabudowania i murek leśniczówki z informacją o skupie dziczyzny. Tablica informowała nas, ze znajdujemy się w Nadleśnictwie Kielce, jednym z 23 nadleśnictw Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Radomiu. Zostało utworzone w 1918r. na powierzchni 16,6ha. Jest częścią Leśnego Kompleksu Promocyjnego „Puszcza Świętokrzyska” utworzonego w 2004r. Mieliśmy dość marszu i podjadania  w biegu. Zasiedliśmy okoliczne  ścięte pnie drzew i spokojnie zjedliśmy przed dalszą wędrówką.

Teraz musieliśmy wrócić na północ tyle, ile przeszliśmy, tylko po drugiej stronie szosy. Las był piękny, a połamane gałęzie rozsiewały zapach żywicy. Malownicze brzózki niedaleko domków, a pod nimi puste butelki, świadczyły o braku koszy na śmieci. Chwila zadumy czekając na resztę grupy i zaczęliśmy wspinać się na nową górę; Pierścienicę 367m. Otoczył nas bukowy las. Wąwozy i kręte dróżki tworzyły malownicze efekty. Nic dziwnego, że na szczycie długo musieliśmy czekać na grupę Andrzeja. Więcej czasu potrzebował, by umieścić aparat fotograficzny na stojaku, by zrobić kolejne artystyczne zdjęcie.

Tym razem ze szczytu mogliśmy we mgle dojrzeć dachy domów niedalekich Kielc. Robert poganiał, bo dzień krótki. Odpoczynek obiecywał dopiero pod Ostrą. Opadłe bukowe liście szeleściły pod nogami, wabiły mijane kapliczki na drzewach.

img08 img09

Przy niewielkim ognisku upiekliśmy kiełbaski. Gorąca herbatka rozgrzała i ruszyliśmy na ostatnie ostre podejście Biesak 381m. Dalej ścieżka prowadziła nas długo grzbietem góry, podobnym jak na Zamczysku. Pełna kamieni. Z lewej strome zbocze. Stare drzewa połamane, lub porośnięte zielonym bluszczem. Długo szliśmy goniąc grupę, bo znów znalazł Andrzej obiekt godny uwiecznienia na zdjęciu. Korzenie wyrwanego drzewa mocno trzymały głazy.

img10 img11

Szliśmy wysoko nad polami i dachami domów delektując się ciszą bukowego gaju  zakłócaną zaśpiewem ptaka zwiedzionego wiosenną aurą. Przypomniały mi się słowa Karola Wojtyły, które odnalazłam w Beskidzie Małym wędrując z Krzeszowa na Leskowiec.

„Kto chce naprawdę znaleźć samego siebie, musi nauczyć się obcowania z przyrodą, bo oczarowanie jej pięknem wprowadza bezpośrednio w ciszę kontemplacji...”

„Na łonie natury z dala od codziennych trosk duch łatwiej otwiera się na rzeczywistość nadprzyrodzoną, która nadaje sens i wartość ziemskim przedsięwzięciom i planom...”

„Chodzi o to, by odpoczynek nie był odejściem w próżnię, aby nie być tylko pustką. Wtedy nie będzie naprawdę  wypoczynkiem. Chodzi o to, aby był wypełniony spotkaniem. Mam na myśli- i owszem- spotkania z przyrodą, górami, morzem i lasem....”

Znów strome zejście i grupa już przyśpiesza. Za zakrętem wśród drzew ujrzeliśmy czekający autobus.  Jeszcze godzina  do zachodu słońca, a już trzeba wracać z tego uroczego zakątka Kielc. Robert obiecuje, że może kiedyś odwiedzimy widoczny w dali klasztor. Mijamy Kadzielnię  z amfiteatrem, ale na nią tym razem nie ma już czasu. Zapadamy w  drzemkę zmęczeni jedenasto- kilometrowym spacerkiem słuchając płyty z turystycznymi piosenkami. Budzimy się przed Opatowem, gdy po szybach spływają krople. Sandomierz wita kałużami. Znów jesienny deszcz w Stalowej Woli.

img12 Halina Rydzyk