Wpisany przez Halinka Rydzyk   

Beskid Niski - Góry Dukielskie

21-22 luty 2009

Byliśmy w Krainie Zimy.

Nowy Prezes Klubu Turystyki Kwalifikowanej Irenka Jabczyk postanowiła poprowadzić nas z Jurkiem Sapą, Członkiem Komisji Rewizyjnej, dalszą trasą z Chyrowej, w której 9 lutego 2008 roku zakończyliśmy wędrówkę rozpoczętą we wsi Kąty, (czerwonym szlakiem przez Łysą Górę, Polanę i Danię). Wtedy, drugiego dnia pobytu w Górach Dukielskich (10 lutego 2008), odwiedziliśmy nową wieżę widokową na Baranim 754m idąc szlakiem granicznym, niebieskim . Tym razem naszym celem była góra Chyrowa 695m na szlaku czerwonym, a później dotarcie żółtym do Dukli.

cerkiew

Wiedzieliśmy, że góry Beskidu Niskiego są na ogół niskie i łagodne. W zimowej porze nie przewidywaliśmy szczególnych trudności w pokonywaniu ich długich grzbietów o spłaszczonych wierzchołkach i kopulastych szczytach. Beskid Niski w grzbiecie Karpat wyznaczają Przełęcz Tylicka 683m n.p.m. i Przełęcz Łupkowska 640m n.p.m. Sama wieś Chyrowa znajduje się w dolinie Potoku Iwielka w Beskidzie Dukielskim. Istnieje już od XIV wieku. W dole znajduje się odbudowana zabytkowa cerkiew z XVIII wieku.

wśród śniegu

1dzień. Przez ostatnie tygodnie ostro sypało śniegiem. Po drodze mijaliśmy zaśnieżone lasy ze świerkami i sosnami przykrytymi białymi czapami śniegowymi. W polach bezlistne gałęzie drzew pokrywała malownicza szadź. Im bliżej gór, tym grubsza warstwa śniegu obciążała dachy domostw.  Mieliśmy szczęście, bo jak nam powiedziano, tydzień temu nie było możliwości dojechania do Iwielki. Chyba tylko istniejącemu obecnie na północnym stoku Dani wyciągu narciarskiemu boczne drogi zastaliśmy odśnieżone. Zostawiając za sobą czarną nawierzchnię pełni obaw, (polecam przygodę z wypadu 1-go lutego 2009 w Góry Świętokrzyskie), wolno wjechaliśmy po białym, ubitym śniegu w Dolinę Śmierci. Droga prowadziła powyżej dolinki Potoku Iwielki. Najgorzej było na mijankach. Na szczęście autobus mocno trzymał się nawierzchni i nie było stromych podjazdów. Przy Gościńcu Chyrowianka ujrzeliśmy dużo osobowych samochodów, a na poboczu stały dwa autobusy, co tłumaczyło ścisk przy wyciągu narciarskim i na zboczu. Nie było szans zawrócić, chociaż mieliśmy wysiąść przy cerkwi. Minęliśmy dom noclegowy, który tak serdecznie ugościł nas rok temu i dopiero na skrzyżowaniu przed Mszaną bezpiecznie powróciliśmy ku Chyrowej.
Jurek tłumaczył, że Dolina Śmierci obejmuje odcinek między Masywami Dani 696m a Chyrowej 695m, w rejonie miejscowości Głojsce, Iwla i Chyrowa. Z końcem lata 1944 roku w czasie bitwy o Przełęcz Dukielską wojska radzieckie toczyły tu szczególnie ciężkie walki z hitlerowcami zaciekle broniącymi tzw. „Karpathenfestung”. 11.IX w rejonie Iwli oddziały 101 korpusu piechoty i korpusu kawalerii gwardii przełamały niemiecką linię oporu. Przez ten wyłom wdarł się w głąb obrony nieprzyjaciela korpus kawalerii gen.Baranowa, który do  24.IX walczył w okrążeniu. Dopiero 26.IX Iwla została ostatecznie opanowana przez 101 korpus piechoty, który odparł tu 15 kontrataków wroga. Jurek opowiadał o dziesiątkach tysięcy zabitych. Jeszcze przez wiele lat po wojnie w rejonie wsi Iwla i Chyrowa ziemia nosiła ślady wielkiego pobojowiska, które ludzkość nazwała Doliną Śmierci.
Z szosy zeszliśmy wąską ścieżką do cerkwi nad płynącymi wartko wodami Iwielki. Tablica przypomina, że w 1953 roku w Chyrowej nocował Papież Jan Paweł II, który później tym szlakiem wędrował z młodzieżą. Drewnianą kładką przeszliśmy na drugą stronę potoku. Tu droga była jeszcze wyjeżdżona, bo mijaliśmy kolejne domostwa.
Za metalowym mostkiem na lekko zamarzającym dopływie odbiliśmy na wschód i zaczęła się mozolna wspinaczka. Przez kolejny potok musieliśmy przeskoczyć i z obawą zostawiliśmy za sobą cywilizację. Autobus odjechał, a przed nami zaśnieżony stok. Szpaler drzew został za nami, zza chmur wyszło słońce. Przydały się okulary przeciwsłoneczne na tym pozbawionym drzew zboczu Chyrowej, gdy szliśmy gęsiego w głębokim śniegu łagodnie pod górę.
W I-IV wieku zasiedlone były wszystkie wyniosłości na terenie Tylawy i Dukli. W V i VI wieku najazd Huzarów zniszczył osady. Ta południowa część góry nosiła jeszcze ślady upraw. Na wierzchołku wywiany śnieg odsłaniał resztki traw, ścierniska, pola uprawnego. Minęliśmy nawet altankę na zboczu. Z ulgą schroniliśmy się o godzinie 14-tej przed mroźnym wiatrem na skraju lasu po dwóch godzinach marszu. Kanapki z plecaków i gorąca herbata z termosów przydały się.
Czekała na nas urocza łączka poniżej, w prawo na południe, z grubą warstwą nawianego śniegu. Nogi rozjeżdżały się w puchu, a gdy się wywróciłam, dopiero przy pomocy Piotrka mogłam wstać, bo trudno mi było złapać grunt. W ostrym słońcu zaczęły się śniegowe harce. Przezorni wybrali przejście bliżej lasu, bo pośrodku łąki Dorotka przedzierała się w śniegu po pas i cały Sandomierz radośnie pogonił za nią. Drzewa w lesie były malowniczo obciążone przyklejoną grubą warstwą białego puchu. Wystarczyło ruszyć gałązką, by spadały na nas białe gwiazdeczki przemyślnie wciskające się za kołnierz. Tylko Jacek miał śniegowe rakiety, więc mógł pogonić do przodu i sprawdzając przebieg trasy na GPS pomógł nam odszukać czerwony szlak, gdy zwiódł nas malowniczy jar źródełka. Powrót wymagał wspięcia się 2 metry wyżej na zaśnieżone zbocze. Śmiałam się, gdy inni wywracali się w metrowym śniegu. Ale mnie to też nie ominęło, gdy otoczył mnie mroźny puch, a nogi ślizgały się nie czując oparcia. (Pozostał mi siniak na kolanie, gdy upadłam na kawałek gałęzi.) Toteż odetchnęliśmy z ulgą, gdy po 20 metrach ujrzeliśmy pewniejszą dróżkę. Tu już po ubitych śladach weszliśmy na sam szczyt Chyrowej. Była 15-ta. Za nami 3 godziny wspinaczki i przedzierania się w śniegu, a na tablicy pisało „Hyrowa wieś 1 godz.”, (Gdy zobaczyłam samo „H” na tabliczce pomyślałam, że zmęczenie zakłóca ortografię, ale później w Dukli, Trzcianej było to samo.) Jodły wokół nas były całe białe, głęboki śnieg skrywał doły, ale zdjęcia wyszły malownicze i mieliśmy żółty szlak do Dukli = 2 godz. Nam ta trasa zimową porą zajęła 3 godziny i o 17-tej byliśmy w Szkolnym Schronisku Młodzieżowym na obfitym obiedzie z trzema surówkami. Trudno było zapomnieć Rezerwatu Igiełki, gdzie młode jodełki wyglądały jak bałwany śniegowe, wykroty przybierały kształt śpiących białych niedźwiedzi, a na gałązkach wisiały spore kule z puchu białego. Nogi rozjeżdżały się na boki, mimo że szłam na końcu z trudem utrzymywało się pion. Dopiero jak usłyszeliśmy dzwony kościelne po minięciu modrzewiowego lasu i dwóch drewnianych szałasów- domków bez szyb w oknach, ucieszyliśmy się, że dojdziemy przed zmrokiem. Mgła i padający śnieg przesłaniały malownicze widoki na Duklę i Cergową, gdy szliśmy w alejce z leszczyn i tarniny z kulami śniegowymi i soplami lodowymi. W mieście drogi były ubite, a przed ratuszem góry zgarniętego śniegu. Za nami niewinnie wyglądało łagodne zbocze Chyrowej, na które z saneczkami wspinały się jeszcze przed nocą dzieci.
Przyjemnie było wtulić się w poduszkę i nawet nie miałam sił zejść do świetlicy, gdzie przy odtwarzaczu CD jeszcze długo śpiewano turystyczne pieśni. Nie było naszych gitarzystów. Ale wiemy już, że Tamara nagrała piosenki łemkowskie i ukraińskie. (Kilka do odsłuchania na naszej stronie.)

panorama

2 dzień. Piętrowe, drewniane łóżka w kilkunastoosobowych salach były wyjątkowo wygodne. Wiele osób poprzedniego dnia przemoczyło buty i spodnie, a przecierający szlak Ola i Irek odpuścili, więc zadecydowano ten dzień potraktować ulgowo. Kaziu opowiadał, że on też jak usiadł na śniegu, to dopiero przy pomocy Ewy podniósł się. A ja myślałam, że odpoczywał. Jurek obiecał nam pokazać Duklę.
Dukla jest miastem w dolinie Jasiołki odznaczonym orderem Krzyża Grunwaldu II kl. W 2006 roku miała 2.200 mieszkańców. Założona została przy trakcie Węgierskim, wiodącym z pn. na pd. Europy. Wg najnowszych badań od początku 1336 roku swojego istnienia Dukla była miastem prywatnym. http://pl.wikipedia.org/wiki/Dukla .W 1336r. kanclerz Janusz Suchywilk otrzymał od rodziców Duklę, Chyrową, Mszanę... Przekazał je bratankom Piotrowi i Mikołajowi.....W 1636r. kupił Franciszek Bernard Mniszech, brat carowej Maryny Mniszchównej. Ich ojciec znany był z wypadów na Moskwę.... W 1638r. Franciszek Mniszech rozpoczął rozbudowę pałacu z fortyfikacjami i wałem, które dokończył jego syn Jan Mniszech ...W 1710 Mniszchowie zostali właścicielami całej Dukli.
W 1742 dziedzicem został Jerzy August Mniszech. W 1750 poślubił Marię Amalię Mniszchową z Brühlów, córkę Henryka Brühla wszechwładnego ministra skarbu Polski i Saksonii na dworze Króla Augusta III.... Franciszek postanowił z żoną uczynić z Dukli ośrodek życia kulturalnego i politycznego... W 1764-65 powstają dzięki ich wsparciu dwa kościoły... Nałożył obowiązek nauczania dzieci bez względu na wyznanie.... Marii Amalii przypisywane jest zorganizowanie 13 lutego 1771 roku wspólnie z Potockimi zamachu na pierwszą żonę Szczęsnego Potockiego, Gertrudę z Komorowskich. Planowali małżeństwo z nim swojej jedynaczki Józefiny Mniszchównej. Rok później 30 kwietnia 1772r. w wieku 35 lat zmarła Maria Amalia, wg oficjalnej wersji ogłoszonej przez rodzinę na gruźlicę, wg innej po zażyciu trucizny. Po jej śmierci wojska austriackie zajęły Duklę i dokonały rozbioru Polski.
Zespół dworski został zajęty na koszary, a odziały mniszchowskie musiały złożyć broń i zostały wcielone do armii zaborczej...Do 1939 w mieście był garnizon Batalionu KOP „Dukla”... W 1940 hitlerowcy spalili synagogę...
Stojąc przed Muzeum Historycznym w Zespole Pałacowym, słuchaliśmy opowieści Jurka, czekając na koniec mszy w Sanktuarium Św. Jana z Dukli. Znajduje się w nim ołtarz z relikwiami Św. Jana z Dukli urodzonego w 1414 roku. Od 1463 przebywał w klasztorze Lwowskim. Zmarł 29.09.1484r. Odwiedziliśmy też cmentarz żołnierzy Wojska Polskiego, Armii Radzieckiej i Armii Czechosłowackiej. Wracając zajrzeliśmy do Kościoła Św. Magdaleny, gdzie znajduje się nagrobek z alabastru Amelii Mniszchowej, przypisywany Janowi Obrockiemu . Ufundował go Jerzy Mniszech w 1773r. Przedstawia postać kobiecą pełną spokoju. Cały kościół jest bardzo malowniczy. Znów ostro świeciło słońce. Podjechaliśmy na południe do Trzciany. Nie chcieliśmy ryzykować przedzierania się w głębokim śniegu czerwonym szlakiem. Asfaltówka do Pustelni Jana z Dukli też była zasypana śniegiem. Prowadziła tylko wąska ścieżka, którą raźno pomaszerowaliśmy na zachód.
Nic nie zasłaniało widoku gór za Jasiołką na Cergową 716 i Piotrusia 728, oraz na Czerteź w kierunku Tylawy. Dzisiejsze 2 km łagodnego podejścia to był spacerek, ale i tak puszyste metrowe zaspy przy pustelni nas zaskoczyły. Widać było tylko świeże ślady leśnych zwierząt. Pyszna woda z cudownego źródełka. Opuszczona chatka pustelnika. Cisza spokój. Zielony szlak wabi na nieprzetarty szlak z grząskim dziś śniegiem. Nikogo nie dało się namówić na skrót czerwonym szlakiem. Zresztą mógł on wiązać się z pobłądzeniem, bo dawno nikt nim nie szedł i nie widać było jak prowadzi. Zanim zjedliśmy obiad o 15-ej wybrałam się z Anią pieszo na szlak rowerowy za Jasiołkę. Minęliśmy fundamenty z cegły spalonej synagogi. Na wysepce pośrodku rzeczki widziałyśmy na śniegu ślady łapek. Później się okazało, że mieszkają tu dzikie kaczki. Gdy minęłyśmy wiekowy dąb, mogłyśmy je obserwować jak pływały na malowniczym zakolu niedaleko ruin fortyfikacji. Tęsknie patrzyłyśmy na kolejne odsłonięte zbocze prowadzące do Iwonicza Zdroju. Na południe cały masyw Cergowej z rezerwatem „Tysiąclecia”, za dorodnymi wierzbami nad strumykiem, przypominał nam naszą wyprawę „Spotkanie na Szczytach” w 2002r. z ŁAZIK-iem.
Wracaliśmy oglądając z zachwytem górzyste widoki za oknem i planując kolejne wyprawy w te piękne strony. W Stalowej Woli byliśmy przed 20-tą.
Halina Rydzyk.