2012.12.08-09 Krempna, Huta Polańska

Okolice Stalowej Woli

Kłyżów- Rybakówka- Lisie Górki 180,2m – Krzaki- Misiurów – Misiurowa- Piskorowy Staw- Trzy StawyNasze Piaski- Kaczyłów- Pysznica- Ziarny- Sudoły

29.01.2017

MKS 17 o godz. 7,45 spod Centrum4 zawiózł nas do Kłyżowa. Niektórzy z nas mają bezpłatne bilety, inni zapłacili 3zł. Tym razem było nas więcej, bo aż 8 osób.

Słońce schowało się za chmurami i był mróz –2 ºC, mimo, że zapowiadali słoneczny dzień. Zaczęliśmy marsz od Rybakówki zamkniętej w porze zimowej. Widać było lód na stawie. Tym razem poszliśmy boczną drogą przez Lisie Górki 180,2m.

Do Krzaków zeszliśmy koło bramy z napisem Zbychowo. Z radością opuściliśmy wyślizganą drogę i skręciliśmy na zachód polną, mało ujeżdżoną. Wokół rozległe podmokłe łąki z lasami na horyzoncie.

Odpoczęliśmy pod zadaszeniem turystycznym we wsi Misiurów. Wojtek poszedł swoją drogą, a my znów na zachód do nowego osiedla domków Misiurowa. Za lasem było słychać dzwony w kościele w Krzakach.

W Piskorowym Stawie 181,9m n.p.m. musieliśmy 500m przejść asfaltową, czarną szosą. Samochody mijały nas ostrożnie. Koło pomarańczowej kapliczki skręciliśmy w las. Doszliśmy do Trzech Stawów.

Obok nich były ustawione płotki do skoków konnych. Wróciliśmy do rozdroża i leśną drogą schodziliśmy obok zakrzaczonych dołów do zakrętu szosy na Pysznicę.

Szybko przeszliśmy przez czarny asfalt na drugą stronę, by znów po białym śniegu, wśród dorodnych sosen dojść do kąpieliska Nasze Piaski.

Pozostała jeszcze dziura w lodzie po kąpieli morsów, o której opowiadała w klubie Renatka. Całe kąpielisko było ogrodzone i niedostępne bez zgody właściciela, którego telefon był na planszy. Widzieliśmy na śniegu pokrywającym lód ślady kół samochodów.

Odpoczęliśmy pod kolejnym zadaszeniem nieopodal białej, murowanej kapliczki. Obok była tablica z mapą atrakcji Lasów Janowskich. Słoneczko grzało nas w plecy. Znów mieliśmy krótki marsz czarnym asfaltem, by za stajniami odbić na zachód.

Szerokie pola wokół doprowadziły nas do granicy lasu. Widzieliśmy już wieżę kościoła w Pysznicy. Wzdłuż Pysznianki w nowym osiedlu doszliśmy do szosy przy kościele, mijając krzyż z pomnikiem.

Wkrótce ujrzeliśmy zabytkową plebanię w Pysznicy z 1906 roku zapisaną do rejestru zabytków w 2008 roku, na tle wysokiej, drewnianej rzeźby. Tablica informacyjna zachwalała malowidła w jej jadalni, zabytkowy parkiet, piece kaflowe. Jest w niej 9 pokoi i dobudowana kuchnia ze spiżarnią. Ksiądz krzyknął za nami, żebyśmy zamykali drzwi kościoła, bo jest ogrzewany. Udało nam się wejść do przedsionka i przez szklane drzwi podziwiać jego wystrój. Z tablicy wyczytaliśmy, że budowano go w latach 1926- 31 jako murowany.

Pierwszy drewniany powstał w 1564r. w miejscu, w którym, jak głosi legenda król polski Zygmunt August zobaczył na polowaniu jelenia z krzyżem w porożu i dlatego nazwał go p.w. Podwyższenia Krzyża Świętego. Później jeszcze kilka razy przebudowywali drewniany kościół.

Była godzina 13-ta i mieliśmy 1 godzinę do odjazdu MKS 17. Jednogłośnie ruszyliśmy na południe czarnym asfaltem.

Na niebie już żadna chmurka nie zasłaniała słońce, więc maszerując asfaltem ochoczo łapaliśmy witaminę D.

Mijając Ziarny wspomnieliśmy kolegę Bronka, który już odszedł 3 lata temu. Słońce już świeciło mocno grzejąc nas w twarze. W Sudołach poznaliśmy kolegę Karola ze stowarzyszenia:

Stowarzyszenie W Dolinie Sanu – Sudolanie, Sanowa 40, 37-403 Pysznica

Na przystanku w Sudołach czekaliśmy 2 minuty na MKS 17. Przeszliśmy 18 km.

 W Stalowej Woli każdy wysiadał bliżej swego domu.

 Halina Rydzyk