Spotkanie opłatkowe
13.01.2016

W tym roku spotkanie opłatkowe po Świętach Bożego Narodzenia 2015 odbyło się dopiero 13 stycznia 2016. Niefortunnie ułożyły się daty. Pierwsza środa w przerwie świątecznej, tuż przed Sylwestrem, druga – w Trzech Króli. No i dopiero 13 mogliśmy się spotkać. Ale jak to mówią, co się odwlecze, to i tak dopadnie. Spotkaliśmy się za to w licznym gronie (chyba nikt nie liczył, jak licznym), z dobrym nastrojem i gardłami przygotowanymi do śpiewu kolęd. I krzątając się, jeszcze przed rozpoczęciem, przy herbatce i małym co nieco.

Ale zaczęło się oficjalnie. Prezes zagaił i przedstawił plany na 2016 rok. Wręczył też bieżące i zaległe dyplomy.

Potem, jak grom z jasnego nieba, bo nagle i niespodziewanie, przyjemność złożenia życzeń spadła na wiceprezesa, czyli piszącego te słowa skryby.
Nie uciekłem, ani się nie schowałem i podołałem zaszczytowi.
To zapoczątkowało najprzyjemniejszą część spotkania – dzielenie się opłatkiem.
Wszyscy byli tak zaangażowani we wzajemne składanie sobie życzeń, że jedynie trzeźwa myśl Jurka Sapy, pozwoliła udokumentować ten moment chociaż jednym zdjęciem.

A potem już do końca długiego wieczoru królowały kolędy, przy dźwiękach pierwszej gitary, prowadzącej, Tamary Piotrowskiej i drugiej gitary, wtórującej, Jerzego Kopeczka. Śpiew zakłócała jedynie chwilami pokusa łakoci, którym trudno było się oprzeć.

Śpiewników kolęd było pod dostatkiem. Jednak całość zdominowały w tym roku śpiewniki Orszaku Trzech Króli (i dobrze, że wcześniej nie było okazji się spotkać). Chwilami przebijały się kolędy z przygotowanych przeze mnie śpiewniczków. Pojawiły się też kolędy z dawnych czasów.

Aż miło było popatrzeć, jak wszyscy śpiewają. Gdzieniegdzie w grupach.

A gdzieniegdzie w duetach.

A pięćdziesięcioprocentowa większość Zarządu czujnym okiem czuwała nad całością spotkania.

O czym z niekłamaną radością donosi chwilowy korespondent,
Jerzy Kopeczek.