Krasnobród- Roztocze Środkowe
Inne wycieczki,(woj. lubelskie).
02.05.2014
Trasa: Parking Krasnobród Klasztor, niebieski spacerowy Kaplica św. Rocha, czerwony spacerowy góra Święty Roch 361,7m i dalej zejście szlakiem, przejście bez szlaku do Pszczelin, Zalew, niebieskim; Podzamek, Góra Grabnik 320m, Turzyniec, Kaplica "Na Wodzie", Aleja Kasztanowa, Klasztor.
Wyliczyłam, że przeszliśmy 20km. OTP= 20pkt.
Kiedy jechaliśmy w 4 osoby do Krasnobrodu za Zarzeczem dopadł nas taki mocny deszcz, że Marian spytał się, czy zawracać. Nie zgodziliśmy się, bo wierzyliśmy w zapowiedź pięknego dnia. Koło Józefowa rozpogodziło się i mogliśmy podziwiać nowy zalew obok ośrodka wypoczynkowego.
W Krasnobrodzie zaparkowaliśmy obok Informacji Turystycznej przy Podominikańskim Zespole Klasztornym. Było wcześnie rano, więc bez przeszkód mogliśmy obejrzeć murowany barokowy kościół pw. Nawiedzenia NMP. Pochodzi z lat 1698- 99 i był ufundowany przez Marię Zamoyską ( później Sobieską). Było to wotum za cudowne uzdrowienie po wypiciu wody z cudownego źródła.
W promieniach słonecznych wędrowaliśmy po parku za kościołem, gdzie są umieszczone stacje Kalwarii Krasnobrodzkiej. Zauważyliśmy, że każdą z nich opiekuje się inna miejscowość.
W Punkcie Informatycznym kupiliśmy aktualne mapy zawierające ścieżki spacerowe wokół Krasnobrodu. Krasnobród to niewielkie miasto i siedziba gminy w powiecie zamojskim. Położone jest w dolinie Wieprza i nazwa oznacza bród piękny na rzece. W 1859 roku okolice nawiedził nalot szarańczy. W XIX wieku było tu Sanatorium Przeciwgruźlicze. Obecnie jest prężnie rozwijającą się miejscowością turystyczną.
Z parkingu przy kościele ruszyliśmy na zachód ulicą Spokojną przy cmentarzu. Kierowaliśmy się niebieskim szlakiem PTTK, ale szlaków było więcej. Poszliśmy w lewo ulicą Lelewela, by skręcić tym razem w prawo i ulicą Modrzewiową między domkami wejść w las. Byliśmy w Krasnobrodzkim Parku Krajobrazowym. Droga piaszczysta prowadziła borem mieszanym do szosy na Józefów.
Tu kierunkowskaz polecał dinozaury i Rezerwat Św. Rocha. W miejscu, gdzie miało powstać uzdrowisko utworzono park ze stworzeniami sprzed lat. Ukryte były za drewnianą bramą wśród drzew. Oprowadzał przewodnik, ale bilety wydały nam się za drogie. Jednego wielkiego stwora mogliśmy ujrzeć z drogi.
Ciekawi byliśmy cudownego źródła Św. Rocha. Bukowym lasem doszliśmy do studni, która okazała się być wyschniętą. Poniżej tylko trochę błotka ujrzeliśmy w miejscu, gdzie miał płynąć strumień.
Po licznych schodkach wspięliśmy się do Kaplicy Św. Rocha i tu ujrzeliśmy księgę z opisaną historią świętego i walk jakie się tu odbyły w czasie Powstania Styczniowego opisane przez naocznego świadka.
Mieliśmy czas na odpoczynek w cieniu drzew. Liczni turyści odwiedzali to miejsce zostawiając samochody na pobliskim parkingu.
Po drewnianych schodkach wyszliśmy, by wydobyć się z tej dolinki na zbocze góry Święty Roch 361,7m. Niebieski spacerowy doprowadził nas do czerwonego. Skręciliśmy w lewo i pięknym bukowym lasem, prowadzeni szutrówką, doszliśmy na sam szczyt.
Tu przechodziła ścieżka rowerowa i nią powinniśmy zejść w dół po betonowych płytach. Ale mieliśmy lepszy pomysł, by pójść na dziko środkiem zbocza. Szeroka droga leśna okazała się tymczasową wyjeżdżoną przez drwali i wkrótce zginęła wśród krzaków. By nie wracać Marian poprowadził nas na skróty stromym zboczem i wkrótce z ulgą postawiliśmy nogi na twardej nawierzchni.
Mijali nas rowerzyści. Nie próbowaliśmy już wejść na polanę w połowie zbocza góry. Ale u podnóża zostawiliśmy szlaki i wygodną drogą ruszyliśmy na wschód do Pszczelińca. Naszym oczom ukazała się piękna polana w środku lasu pokryta łąkami i polami uprawnymi. Później drogi zaczęły się rozjeżdżać, ale w końcu trafiliśmy znów na czerwony spacerowy, który wyprowadził nas nad zalew.
Pamiętałam sprzed lat tylko jeden, w którym można było się kąpać. Teraz jest powiększony z wyspą pośrodku, na której jest Park Linowy, plaża piaszczysta, oraz miejsce dla wędkarzy. Spacerowiczów i rowerzystów przybywało, a my delektowaliśmy się łagodnym wietrzykiem wystawiając twarze na promienie słoneczne.
Weszliśmy na długie drewniane molo, mostkiem przeszliśmy nad Wieprzem na drugą stronę i dopiero tu znaleźliśmy znaki niebieskiego spacerowego. Koniki polskie pasły się niedaleko stawu. Minęliśmy Sanatorium Rehabilitacyjne w pałacu Leszczyńskich. Leczą tu choroby górnych dróg oddechowych i schorzenia narządów ruchu.
Po przejściu ruchliwej szosy prowadzącej do centrum Krasnobrodu, wspięliśmy się wśród domków jednorodzinnych na Podzamek. Ewa pamiętała tu ruiny, ale chyba zarosły. Wokół nas pięknie kwitły mlecze. Droga polna wśród krzaków i drzew wyprowadziła nas na grzbiet płaskowyżu, z którego roztaczał się przepiękny widok na okolice i górki zalesione, na których niedawno byliśmy.
Zielonym szlakiem doszliśmy do Góry Grabniak. Wśród gałęzi rozłożystej lipy ukryta była kapliczka z krzyżem. Grupa rowerzystów nas mijała, gdy podziwialiśmy dolinę Wieprza. Odpoczęliśmy na łące wśród kwitnących mleczy.
Powinniśmy zejść w dół, tymczasem droga była zagrodzona, a nasza odbijała w lewo na północ, gdy Krasnobród był na południe. Poszliśmy zaoranym polem, by dojść do leśnej drogi. Trochę kołowaliśmy, aż znów znaleźliśmy szlak. Później się okazało, że zmieniono trasę i trzeba było pójść za zakręt, a wtedy szlak by zawrócił w lesie.
Tymczasem doszliśmy znów do drogi pełnej szlaków w Nowej Wsi. Prowadziły one od kamieniołomu z wieżą widokową. My piaszczystą drogą weszliśmy w bagniste łąki na skraju zagajnika. Już wysokim lasem doszliśmy do szosy.
Asfalt doprowadził nas do mostu na Wieprzu i Kapliczki na Wodzie w Krasnobrodzie.
Byliśmy już zmęczeni. Z ulgą siedliśmy na ławkach. Ze źródełek woda tylko się sączyła do potoku. Pod odnowioną kapliczką zbudowano studnię, która gromadzi wodę źródlaną. Pamiętam czasy, gdy ta wypływała ze ściany pod ciśnieniem. Teraz trudno było nabrać trochę wody skacząc po mokrych kamieniach pod kapliczką.
Pozostało nam wrócić do samochodów pomnikową Aleją Kasztanową z kaplicami.
Halina Rydzyk