Góry Sanocko- Turczańskie (2)
Hoszowskie Góry Rusztowe i Równia

10.11.2012

Była to 2-ga nasza wyprawa z cyklu „Góry Sanocko-Turczańskie wraz z terenami na południe i wschód od Doliny Wiaru oraz z Pasmem Otrytu”.

Z inicjatywy Jurka Kopeczka kontynuowaliśmy odkrywanie Parku Krajobrazowego Gór Słonnych między Sanokiem a Ustrzykami Dolnymi i dalszych terenów wokół Jeziora Solińskiego.

Wg Wikipedii Góry Sanocko-Turczańskie to niewielkie pasmo górskie w Karpatach Wschodnich przecięte granicą polsko- ukraińską. Rozciągają się na powierzchni 930km² na północ od Bieszczadów, a na południe od Pogórza Przemyskiego. W okolicy Ustrzyk Dolnych doszło do tzw. inwersji rzeźby. Na miejscu antyklin utworzyły się doliny, a na wklęsłych częściach fałdów (synklinach) grzbiety. Powstały układ rusztowy, tworzą długie grzbiety górskie ciągnące się równolegle do siebie z północnego zachodu na południowy wschód, które są poprzedzielane szerokimi dolinami rzek i potoków. Poprzeczne, prostopadłe do grzbietów doliny, są natomiast krótkie, wąskie i mają charakter przełomów. Różnica między dolinami a szczytami wynosi 300- 600m. Najładniej widać to na południe od Ustrzyk Dolnych gdzie są świetnie ukształtowane Hoszowskie Góry Rusztowe

10 listopada 2012 o godz.7.30 wyjechaliśmy autobusem w 23 osoby w kierunku Ustrzyk Dolnych przez Rzeszów, Sanok, Lesko. Rano mgła otulała ziemię, ale wkrótce błękitne niebo zdobiły tylko białe smugi obłoków. Słońce świeciło mocno. Mieliśmy w tym dniu odwiedzić Moczary, Hoszów, Równię, przejść Hoszowskie Góry Rusztowe i wejść na Gromadzyń.

Na stronie www.bieszczady.net.pl można przeczytać, że w 1672r. podczas napadów tatarskich na Ustrzyki Dolne, wsie okoliczne były grabione i spalone, a mieszkańcy uprowadzeni. 29 września 1939r. tereny te zajęła Armia Czerwona. Po 29 czerwca 1941r. znalazły się pod okupacją niemiecką. We wrześniu 1944r. wkroczyły tu Oddziały Sowieckie. Aresztowano polskich partyzantów i przeprowadzono ich wywózkę na Syberię. Po II wojnie światowej Równia, Hoszów i Moczary znalazły się na terenie ZSRR. W czerwcu 1946r. wysiedlano Polaków i pociągami towarowymi wywożono do Polski. W ramach korekty granic zostały przekazane do Polski w zamian za tereny Sokala bogate w węgiel kamienny.

http://www.kresowiak.fora.pl/historia-kresow,54/najwieksza-korekta-granic-polski-po-ii-wojnie-swiatowej,184.html

We wsi Moczary wysiedliśmy przy drewnianej cerkwi uwieńczonej czerwonym dachem pw. Niepokalanego Serca NMP z 1903r. z drewnianą dzwonnicą obok. Stała w cieniu wiekowych modrzewi, których igły przebarwiły się na złoty kolor. Moczary to wieś na południe od Ustrzyk Dolnych nad Potokiem Głuchy dopływem Strwiąża. Powstała w 2-giej połowie XVI w. jako wieś królewska starostwa przemyskiego. W latach 1945-51 należała do ZSRR. W latach 60-tych osiedlili się tu greccy komuniści, którzy w cerkwi urządzili magazyn, niszcząc jej wyposażenie. Po 1960r. powstał w Moczarach PGR. Drewniana cerkiew p.w. św. Mikołaja z 1903r. została wyremontowana w 1992r. z przeznaczeniem na kościół. Znajduje się tu też Dom Opieki Społecznej oferujący pobyt za około 2.800zł/mc.

Jurek zapoznał nas z historią tego terenu i ruszyliśmy lekko pod górę modrzewiową aleją. Wyszliśmy na wykoszone łąki poprzedzielane zadrzewionymi miedzami z widokiem na niedalekie pasma gór rusztowych. Pięknie wyglądały na tle nieba, ale dalszy spacer zagrodził nam płot, którego nie było jak wędrował tędy przed laty Jurek. Wróciliśmy do szosy i wzdłuż Potoku Głuchego, obok przystanku PKS doszliśmy do drogi prowadzącej na północny zachód obok piętrowych murowanych budynków po dawnym PGR. Zachował się przed nimi drewniany budynek. (Większość drewnianych chat była rozbierana w przeszłości na opał.) Mieszkańcy obserwowali nas z zainteresowaniem, bo pewnie rzadko widzą w swej wsi leżącej na uboczu turystów. Po pokonaniu niewielkiego rowu wyszliśmy na wygodną polną drogę. Na łąkach leżały paczki wysuszonego siana zapakowane w białą folię, a na horyzoncie podziwialiśmy góry porośnięte drzewami. Mijaliśmy niewielkie zagajniki z dorodnymi sosenkami, krzewy tarniny oblepione były cierpkimi śliweczkami. Szeroką doliną między malowniczymi Hoszowskimi Górami Rusztowymi doszliśmy do Hoszowa. Rusztowe pasma długich grzbietów zbudowane są z odpornych warstw piaskowców, a szerokie obniżenia są wypreparowane w miękkich łupkach. Charakterystyczna jest kratowa sieć rzeczna dla gór rusztowych. Potoki i rzeczki płynąc krótkimi dolinami poprzecznymi zakręcają pod kątem 90° by dalej płynąć wzdłuż grzbietów szerokimi, długimi dolinami.

Rzeczkę Pastewnik pokonaliśmy idąc szeroką, metalową kładką. Dla samochodów pozostał bród. Wieś Hoszów leży na południe od Ustrzyk Dolnych przy ruchliwej szosie do Czarnej i Lutowisk. Prowadzi nią Karpacki Szlak Rowerowy. W II połowie XVII wieku właścicielem wsi był Jerzy Sebastian Lubomirski. Chwilę poczekaliśmy niedaleko Bieszczadzkiej Ostoi. Mieliśmy okazję zajrzeć do Ośrodka proponującego atrakcyjny pobyt turystom 6 km od Ustrzyk Dolnych, a 20km od Jeziora Solińskiego. Zajazd z okrągłą kopułą znajdował się na wzniesieniu 500m, dalej między drzewami na niedalekiej górce widzieliśmy blaszany dach odnowionej cerkwi pw. św. Mikołaja z 1903r. a należącej do parafii w Jałowem. Za nią znajdują się ruiny kaplicy dworskiej. Okazało się że autobus czekał na nas za zakrętem w dole, kilometr dalej pod szkołą, obok przystanku PKS przy sklepie z żubrem. Już z okien autobusu mogliśmy zobaczyć cerkiew pw. bł. Bronisławy z 1948r w Hoszowie leżącej obok Stożka 638m, który od Pasma Równia oddziela potok Hoszowszczyk. Koło Złotej Góry 637m zostawiliśmy dolinę Pastewnika, która tu pod kątem prostym odbijała na południowy wschód i pojechaliśmy w prawo. W Hoszowszczyku też z okien autobusu ujrzeliśmy cerkiew z 1930r. pw. Narodzenia Bogurodzicy i wysiedliśmy w Równi pod sklepem, przy cerkwi pw. Narodzenia NMP z I poł. XVIII wieku znajdującej się w zakolu potoku Równia.

Tu schodził niebieski szlak z Gromadzynia, którym mieliśmy zejść do Równi. Wsiedliśmy więc na powrót do autobusu i wróciliśmy do Górnego Końca, by polną drogą wejść na grzbiet Pasma Równia. Wieś Równia w województwie podkarpackim leży w gminie Ustrzyki Dolne między Równią a Żukowem, w dolinie potoku Równia dopływu Strwiąża. Lokowana w 1541r. w dobrach sobieńskich przez starostę przemyskiego Piotra Kmitę Sobieńskiego. Szeroką błotnistą drogą doszliśmy do mostku i zaczęliśmy wspinać się na grzbiet Równi porośnięty modrzewiami, które pięknie żółciły się na tle zielonych świerków. Rosnące między nimi buki o srebrzystej korze pozbawione już były liści. W poszyciu czerwieniły się liście jeżyn.

Z zabudowań wyskoczył piesek i ujadając towarzyszył nam kawałek drogi. Wezwany przez właścicielkę zawrócił. Z łąki patrzyły na nas brązowo- białe łaciate krowy zza ogrodzenia pod napięciem. Na gałązkach tarniny kusiły fioletowe śliweczki, a dzika róża miała pyszne, czerwone owocnie. Droga była błotnista i musieliśmy obchodzić ją bokiem.

Bliski wydawałoby się szczyt ciągle był daleko, ale za to mogliśmy podziwiać piękne widoki na dolinę i w tle pasmo Żukowa. Jesień dodawała wszystkiemu kolorytu.

Na grzbiecie zobaczyliśmy czerwony szlak rowerowy prowadzący przez Wierch 662m od Hoszowczyka. Okazało się, że mogliśmy zacząć wejście troszkę dalej i może byłoby wygodniej. Droga grzbietowa prowadziła chwilę między drzewami, gdy ujrzeliśmy widok rozległy na zabudowania przemysłowe Równi usiedliśmy na odpoczynek. Na trasie pojawił się żółty szlak spacerowy i wkrótce też dołączył niebieski PTTK, prowadzący ze wsi Równia i doszliśmy nim do Gromadzynia 654m z widokiem na Ustrzyki Dolne.

Tablica ze szkicem szlaków informowała nas, że ścieżki spacerowe sponsorowane przez Urząd Miejski w Ustrzykach Dolnych zostały zaprojektowane i wyznaczone w 1993r. przez Oddział PTTK Ustrzyki Dolne.

Kiedy zajęliśmy się poprawieniem przewróconego znaku, początek grupy minął szczyt i popędził dalej prowadzony niebieskim szlakiem. Słoneczko chyliło się ku zachodowi, więc zawróciliśmy ich telefonicznie. Odpoczęliśmy na Gromadzyniu 654m przy górnej stacji wyciągu narciarskiego. Nad nami przeleciał nisko samolot pasażerski na wschód. W dali widać było zabudowania Ustrzyk Dolnych w promieniach zachodzącego słońca.

Ustrzyki Dolne mają najlepszą na Podkarpaciu infrastrukturę narciarską i dlatego nazywane są zimową stolicą regionu. Oprócz stacji narciarskiej Gromadzyń polecana też jest Kamienna Laworta 759m leżąca po przeciwnej stronie, tj. na północ od Ustrzyk Dolnych. Wróciliśmy do miejsca, gdzie niebieski szlak schodził zboczem do wsi. Robiło się coraz ciemniej.

Powrotna droga niebieskim szlakiem odbywała się już po zachodzie słońca. Szybko robiło się szaro. Szliśmy w dół wzdłuż brzozowego zagajnika, później płajem obok młodnika jodłowego. Dalej droga prowadziła stromo wzdłuż jaru, którym płynął wąski strumyk. Doszliśmy do szerokiego na 2 metry potoku i przy zapadających ciemnościach z ulgą ujrzeliśmy drewnianą kładkę, którą przeszliśmy bezpiecznie na drugą stronę, obok płytkiego brodu dla pojazdów. Szosa była już blisko. Można było zajrzeć do sklepu. Cerkiew w Równi p.w. Narodzenia NMP z I poł. XVIII w. obejrzeliśmy już o zmroku. Sanktuarium MB Bieszczadzkiej zostało na inny raz. Zmęczeni zajęliśmy miejsca w autobusie.

Od 11.00 do 16.00 przeszliśmy 9km, podejść było 180m. Pełni wrażeń zapadliśmy w drzemkę, gdy kierowca ostrożnie pokonywał kolejne serpentyny Gór Słonnych.

Do Stalowej Woli wróciliśmy przed 20- tą.

Halina Rydzyk