Beskid Niski - Zakończenie sezonu
Krempna – Huta Polańska

08-09.12.2012

Tę wycieczkę w Beskidzie Niskim przygotował i opracował Robert Piotrowski. Gdy wyjeżdżaliśmy w mroźną sobotę o godz. 6.00, w ostatniej chwili dowiedzieliśmy się, że Robert zostaje w Stalowej Woli, a nas poprowadzi Jurek Kopeczek wspierany przez Tamarę Piotrowską. W autobusie było 45 uczestników wycieczki. Minęliśmy Duklę w zimowej szacie i skręciliśmy w kierunku Krempnej na zachód.

 1 dzień. Znaleźliśmy się w dolinie Wisłoki tworzącej malownicze przełomy w górach o łagodnych stokach porośniętych lasami. Po chwili błądzenia trafiliśmy na plac przed „Ośrodkiem Edukacyjnym wraz z Muzeum Magurskiego Parku Narodowego”.

Krempna jest wsią w Województwie Podkarpackim, w Powiecie Jasielskim. Nazwa jej pochodzi prawdopodobnie od słowa „kram”. Przechodził tędy węgierski szlak handlowy i przejeżdżający kupcy często rozkładali tu swoje stragany. Z przenikania się różnych kultur, a szczególnie ruskiej i wołoskiej wyłoniła się łemkowska grupa etniczna. Zasiedlano okoliczne wsie trudniąc się pasterstwem, smolarstwem, wyrobem gontów, kamieniarstwem, rzemiosłem i handlem. Ziemie te były najeżdżane przez wojska węgierskie w XV wieku, Oddziały Karola Gustawa i Rakoczego w czasie „Potopu Szwedzkiego” . W czasie I Wojny Światowej odbyła się tu krwawa Bitwa Gorlicka. Po Okupacji zostały miejsca masowych straceń i mogiły powstańców.  W 1945r. część Łemków została deportowana na wschód, a reszta w czasie Akcji „WISŁA” została przesiedlona na  tzw. Ziemie Odzyskane. Obecnie Krempna zaprasza turystów kusząc Ośrodkiem Wypoczynkowym nad Zalewem na Wisłoce, licznymi miejscami noclegowymi, trasami turystycznymi i przyrodniczymi ścieżkami.

65% gminy Krempna zajmuje Magurski Park Narodowy utworzony w 1995r. w celu chronienia unikalnej flory i fauny. Większość parku o powierzchni 19.438,9 ha znajduje się w Województwie Podkarpackim i graniczy na południu ze Słowacją, a niewielka część należy do Województwa Małopolskiego. 95% jego powierzchni to lasy.

Pod ochroną znajdują się takie ssaki jak ryś, żbik, niedźwiedź brunatny i wilk. Pospolite zwierzęta to; sarna, jeleń, dzik, bóbr, wydra, borsuk, lis, mysz leśna, nornica ruda. Jest też bogactwo ptaków. Symbol Magurskiego Parku Narodowego to orlik krzykliwy, ale żyje tu też orzeł przedni, puszczyk uralski, myszołów. Występuje 75 gatunków roślin chronionych, w tym aż 21 gatunków storczyków, np. storczyk męski. Zwiedzanie rozpoczęliśmy od obejrzenia półgodzinnego filmu prezentującego walory tego malowniczego terenu. Towarzyszył nam brunatny niedźwiedź zajęty gniazdem szerszeni. Następnie weszliśmy do sali wystawowo- kinowej. Na dużym ekranie pokazano nam w krótkim czasie jak kształtował się krajobraz i przyroda Beskidu Niskiego w ciągu  ostatnich 90 milionów lat. Następnie zgasło światło i znaleźliśmy się w zimowej scenerii z wilkami wyjącymi do księżyca. Mogliśmy kolejno obejrzeć cztery pory roku  z życia przyrody MPN.

Z bliska oglądaliśmy zwierzęta, które w przyrodzie unikają spotkania z człowiekiem. Na pięknej kwitnącej łące stał czarny bocian, bóbr gryzł pień drzewa, kwitły storczyki i kosaćce. Dalej wśród jesiennych liści zastygły nasłuchując odgłosów łanie i byki jeleni. Miła przewodniczka nie szczędziła nam szczegółów z życia dzikich zwierząt, których tu wśród drzew ukrytych jest dużo więcej. Dodatkową atrakcję mieliśmy oglądając wystawę unikalnych zdjęć przyrody z konkursu fotograficznego, np.  z nadobnicą alpejską, chrząszczem z rodziny kózkowatych. Mieliśmy chwilę na odpoczynek i kanapki.

Wysiedliśmy z autobusu na skrzyżowaniu w pobliskiej wsi Kotań. Dalej drogę pokrywała gruba warstwa śniegu, na którym ślizgały się koła autobusu. Wokół zaśnieżone pola, mijaliśmy drewniane chaty, by dojść do miejsca, gdzie zakręcał żółty szlak. W prawo prowadził na Hałbów 1godzina, do Krempnej 1godzina i 45 minut przez Przełęcz Hałbowską. Jacek odprowadził nas do drewnianej cerkwi pw. św. Kosmy i Damiana, która była przebudowana w 1841r. Konstrukcji zrębowej, cała jest obita gontem.

Cerkiew stoi na wzgórzu, w cieniu wiekowej lipy. Otoczona jest drewnianym ogrodzeniem na podmurówce. Ma typową dla łemkowskiej budowę trójdzielną z nawą, babińcem i prezbiterium, które jest zwrócone na wschód. Dach nad prezbiterium i nawą ma konstrukcję namiotową. Wieża ma pochyłe ściany, izbicę i pozorną latarnię. Wokół wieży są zachaty. Na teren cerkwi weszliśmy przez drewnianą bramę z gontowym dachem. Ulotka w bramie informowała, że w lipcu 2010r. po 48 latach  powróciło na swe prawowite miejsce 16 ikon z XVIII wiecznego kotańskiego ikonostasu. Wokół cerkwi zaczęto zbierać okoliczne uszkodzone krzyże, które w czasie obozu kamieniarskiego w 2005r. zostały wyremontowane.

Cerkiew była zamknięta. Ruszyliśmy dalej pod górę żółtym szlakiem. Za nami pozostawała dolina Wisłoki otoczona górami. Widoki były coraz piękniejsze, tym bardziej, że mróz oszronił malowniczo drzewa. Dróżka wiła się zakolami wśród krzaków tarniny. Na szczycie doszliśmy do punktu, gdzie zaczynał się Magurski Park Narodowy.  Biały śnieg skrzył się w promieniach słońca. W dolinach ukryte dachy domostw, aż po horyzont zalesione wzgórza. Doszliśmy do sosnowego lasu. Było ciągle pod górę. Pnie drzew zdobił biały śnieg, a wokół przybywało buków i świerków. Przed Przełęczą Hałbowską 540m doszedł czerwony szlak z Bartnego i Magury Wątkowskiej. Tędy też prowadziła Ścieżka Przyrodnicza „Hałbów – Kamień”. Ruszyliśmy na Hałbów do nieistniejącej wsi na zboczu góry Kamień. Jest tu „Mogiła zbiorowa 1250 Żydów pomordowanych 7 lipca 1942r przez Barbarzyńców Hitlerowskich”.  Kolejne etapy ścieżki i żółtego szlaku to: buczyna karpacka, mszaki, martwe drzewo... Szliśmy nowo zbudowanymi schodkami drewnianymi w dół i w górę, mostki ułatwiały pokonywanie źródełek. Wąską ścieżką między świerkami z białymi czapami śniegowymi wyszliśmy do punktu widokowego, gdzie zaczynał się sztuczny drzewostan sosnowy. Zza czubków sosenek widać było szczyt Kamienia 714m. Odpoczęliśmy przed stromym zejściem do doliny. Biegnąc w dół mijaliśmy rozłożyste wiekowe sosny.

Na granicy lasu spotkaliśmy drwali, którzy kończyli ostatnią kładkę nad podmokłym terenem, który rozmywała płynąca woda. Tu była granica Magurskiego Parku Narodowego.

Oblodzoną drogą doszliśmy do szosy. Kierunkowskaz wskazywał miejsce Cmentarza z I Wojny Światowej niedaleko Ośrodka Edukacyjnego. Minęliśmy rynek i podeszliśmy do cerkwi w Krempnej z kamienną figurą św. Mikołaja i niby- latarniami. Jurek krótko opowiedział jej historię. Później byliśmy oprowadzeni po cerkwi  przez Przewodnika. Podziwialiśmy piękny Ikonostas i oryginalne malowidła na deskach odkryte za nim.

Świątkowa Mała była ostatnim miejscem zwiedzania cerkwi w tym dniu. Trzeba było podejść do niej kawałek przez wieś, a robiło się szaro. Za cerkwią widać było cmentarz z kamiennymi krzyżami. Czekał na nas ksiądz, który ciekawie opowiadał o Ikonostasie, obrazie „Końca Świata” w cerkwi pw. św. Michała Archanioła. O trudnościach z przywróceniem jej świetności. Obecnie jest tu kościół filialny parafii w Desznicy. Niestety cerkiew nie jest ogrzewana i coraz bardziej było nam zimno. Przemarznięci szybko ruszyliśmy do autobusu.

 Było ciemno, gdy jechaliśmy wąską, ośnieżoną drogą do miejsca naszego noclegu. Musieliśmy przejechać 11km od centrum Krempnej doliną wzdłuż Wisłoki, potoku Wilsznia do Polan i dalej wzdłuż potoku Baranie do Huty Polańskiej. Mieliśmy nocować w schronisku turystycznym „Hajstra’ (Czarny bocian), tel.13.4414323 prowadzonym przez rodzinę Morawskich. Światła samochodu osobowego bezpiecznie wprowadziły nas  na parking.

Po rozdzieleniu pokoi czekał obiad na stołówce, a wieczorem impreza z tortem z okazji 10-tego zakończenia sezonu w KTK KOMPAS. Na stołach znalazło się masę sałatek i ciast przywiezionych przez uczestników wycieczki. Kawa i herbata też były. Prezes Irenka Jabczyk podsumowała kolejny rok działalności, wręczyła zdobyte odznaki turystyczne. Wspólnie z Markiem Juszczykiem Prezesem Oddziału PTTK Sandomierz podziękowali aktywnym za działalność i wręczyli nagrody w formie przewodników. Dla każdego też znalazły się grube ilustrowane informatory o Magurskim  Parku Narodowym i okolicach Krempnej... Dzięki...

Pozostało podzielić przepyszny tort orzechowy w formie dziesiątki autorstwa Dorotki, a później dzieliliśmy się ekologicznym wielkim bochnem chleba prosto ze skansenu, wypieczonego na zlecenie Jacka. Po uroczystej części mogliśmy częstować się  specjałami ze stołu i rozpoczęliśmy śpiewanie turystycznych piosenek przy gitarze i śpiewie Tamary. I tylko jakaś myszka chrupała ciastko pod moim łóżkiem, nie przejmując się śpiewem za ścianą. Podrzuciłam je w obawie o całość butów, bo z zamkiem w oknie poradziła sobie wcześniej.

2 dzień. W mroźny ranek 26 osób o godz. 9.00 wyruszyło żółtym szlakiem na południe. Na kierunkowskazie wyczytaliśmy, że mamy 45 minut do Przełęczy Mazgalica żółtym i dalej niebieskim szlakiem na Baranie w sumie 2 godziny i  30 minut. Dopiero teraz mogliśmy przyjrzeć się naszemu przytulnemu schronisku. Powstało ono w dawnej Strażnicy WOP w Hucie Polańskiej, która leży 4km na południe od centrum Polan. Tylko kilka domów jest tu.

Huta Polańska powstała w XVII wieku i jej nazwa pochodzi od huty szkła. W czasie II wojny światowej była całkowicie zrównana z ziemią, podobnie jak murowany kościół pw. św. Jana z Dukli i Św. Huberta, do którego doszliśmy. Został on odbudowany w latach 90-tych. Przez szybkę w drzwiach mogliśmy obejrzeć jego surowe wnętrze. Mijaliśmy stare lipy.

Drzewa były jeszcze piękniej ośnieżone, gdy wspinaliśmy się do Przełęczy Mazgalica 586m. Po zbiorowym zdjęciu ruszyliśmy szlakiem granicznym stromo na Czeszlę 721m. Zeszliśmy do Przełęczy Źródliska Potoku Baranie 659m i dalej znów w sypkim śniegu wspinaliśmy się mozolnie na Baranie 754m. Przystając co chwila zachwycaliśmy się oszronionymi gałęziami drzew. Nasz szlak przeciął narciarski prowadzący na Słowację; Vysna Pisana 7km. Pośrodku ścieżki brązowiła się woda w głębokim źródełku. Co chwilę otulała nas mgła, gdy nad Baranim przepływała chmura. Oszronione gałęzie buków uginały się pod ciężarem szronu, a na gałązkach świerków śnieg tworzył białe koronki. Nogi zapadały się w sypkim śniegu, a mroźny wiatr szczypał w policzki. Czasem tylko w poprzek ścieżki biegły ślady kopytek dzików lub jeleni. W końcu naszym oczom ukazała się drewniana wieża  na Baraniem 754m zbudowana w 2006r. Wcześniejsza metalowa zbudowana przez Niemców w czasie II Wojny Światowej przewróciła się i została rozebrana na przełomie 2000/2001r.

 Cała grupa czekała już nieźle zmarznięta. Zrobiliśmy kolejne zbiorowe zdjęcie i pobiegli żółtym szlakiem w dół. Żółtym do Olchowca mieliśmy 1 godzinę 30 minut, do Barwinka niebieskim szlakiem trzebaby iść godzinę dłużej.

Musieliśmy chwilę odpocząć i zjeść kanapki, popić gorącą herbatą. Było bardzo mroźnie i wkrótce też pobiegliśmy wśród buków za resztą grupy.  Zaczął padać śnieg, a wiatr wyginał konary drzew, tak że za nami ciągnęło się wrogie i tajemnicze ocieranie gałęzi i skrzypienie pni. Głęboki śnieg amortyzował na stromym zboczu. Wkrótce musieliśmy przeskakiwać po zmrożonym na szczęście błocie nad płynącym potokiem, wzdłuż którego prowadził szlak. Dalej to już był spacerek w zagajniku aż wyszliśmy na dolinę i droga wyprowadziła nas do Olchowca koło cerkwi Przeniesienia Relikwii św. Mikołaja, gdzie obecnie jest kościół.

Olchowiec położony jest w gminie Dukla nad potokiem Wilsznia, na zachód od Przełęczy Dukielskiej. Wieś założona została w XVI wieku na prawie wołoskim. Władała nią rodzina Wojszyków. W czasie okupacji część mieszkańców wywieziono na roboty do Niemiec. Po wojnie resztę mieszkańców wywieziono na wschód do ZSRR. Od 1990r. w Olchowcu odbywają się Kermesze Łemkowskie – spotkania Łemków z Polski i zagranicy na świętego Mikołaja. W Koloni jest prywatne Muzeum Kultury Łemkowskiej. Cerkiew murowaną za mostkiem z kamieni w Olchowcu obejrzeli tylko idący szybciej. Autobusu nie było,  tylko Jurek czekał. Szliśmy jeszcze 4km szeroką, oblodzoną  szosą ciągle lekko pod górę przez świerkowy las do skrzyżowania Ropianka. Około 1868r. odkryto tu ropę naftową. Przy drodze w Ropiance znajduje się obelisk z 2003r na pamiątkę Praktycznej Szkoły Wiercenia Kanadyjskiego w latach 1885-88.  Za drzewami ukryta jest Chatka Malucha czynna od czerwca do września. Opisana na stronie; http://maluch.elka.pw.edu.pl/index.php?str=chatka .

Irenka przyznała mi rację, że mogliśmy iść do Polan wzdłuż potoku Wilsznia. Przez szyby autobusu podziwialiśmy w dole drewnianą cerkiew w Chyrowej otoczoną murkiem. W Dukli zjedliśmy późny obiad. Do Stalowej Woli przyjechaliśmy o 20-tej.

Halina Rydzyk