Odrzykoń - Podzamcze

15-16 październik 2011

Punktualnie o siódmej rano wyjeżdżamy dwoma samochodami spod domu Ireny i Cześka. Skromna sześcioosobowa ekipa, nikt więcej nie chciał spędzić dwóch dni w cieniu zamku Kamieniec w Odrzykoniu.

Podróż minęła bardzo szybko i po niespełna dwóch godzinach witamy się z naszą gospodynią, która oddaje nam we władanie wygodny drewniany dom. Szybko wnosimy do niego nasze bagaże, zabieramy sprzęt niezbędny na wycieczkę, ruszamy w drogę mijając odrzykoński zamek. Zaczyna trochę padać. Czarny szlak prowadzi nas w kierunku rezerwatu Prządki Rezerwat ten obejmuje ponad 13 ha, powstał w 1957 roku ale starania o niego podjęto już w1933 roku. Stara legenda powiada, że skały przypominające swym wyglądem pochylone kobiety, to prządki. Miały to być panny dworskie z pobliskiego zamku w Odrzykoniu, zaklęte w kamień za karę, że przędły w święto.

Oglądamy poszczególne skały, po drodze robimy sobie pamiątkowe zdjęcia. Wychodzimy z lasu , który otacza skały ,wprost na kościół p.w. św. Dymitra. Obok kościoła jest duży parking i przystanek autobusowy, tam postanawiamy co nieco odpocząć i posilić się.

Najedzeni i napojeni powoli wznosimy się w kierunku Suchej Góry ( 585 m n.p.m.). Po drodze mijamy sztolnie „Nad Czają”, miejsce gdzie jeszcze w ubiegłym wieku pozyskiwani piaskowiec, który używano do prac kamieniarskich.

Kilkaset metrów dalej następna atrakcja, pomnik przyrody „Źródło Mieczysław”. Wreszcie osiągamy szczyt, na którym znajduje się przekaźnik radiowo-telewizyjny. Dalej szlak prowadzi wzdłuż okalającego go płotu. Teraz z kolei obniżamy się dosyć stromą ścieżką, zaczyna się wypogadzać, przestało padać.

Zmieniamy nieco trasę naszej wędrówki, od czego jest GPS. Skręcamy w lewo by po chwili osiągnąć szosę prowadzącą z Węgłówki. Ponownie skręcamy w lewo, przechodzimy przez most na Czarnym Potoku i kierujemy się w górę na zbocze Królewskiej Góry ( 554 m n.p.m. ). Szeroką drogą dochodzimy do dwóch wspólnie schodzących szlaków ze szczytu góry. Trzymając się oznakowań wychodzimy z lasu na oświetloną słońcem polanę.

Przed nami odsłania się piękny widok na Suchą Górę i odrzykoński zamek. Dochodzimy do karczmy „Chata Papkina” na zasłużony obiad. Wracamy do naszego drewnianego domku i przy świeżo zaparzonej kawie planujemy nasze kolejne wyprawy po czym powoli rozchodzimy się do swoich pokoi na spoczynek

Na niedzielę zaplanowałem krótką trasę. Rano wychodzimy wprost na ścieżkę przyrodniczą przebiegającą obok naszego domku. Urozmaicona ścieżka prowadzi obok skał mostkami do skupiska daglezji obok których leży cmentarz choleryczny. Cholera panowała w tych okolicach w latach 1831, 1849, 1854 i 1855. Wychodzimy na szeroką drogę biegnącą w górę przez las. Na szczycie niewielkiego wzgórza spotykamy pierwszą kapliczkę. Schodząc w kierunku zabudowań Odrzykonia widzimy wiele nowo odnowionych kapliczek wraz z tabliczkami opisującymi ich historie powstania.

Odpoczywamy tradycyjnie na przystanku autobusowym aby podjąć mozolną wspinaczkę na wzgórze na którym stoi odrzykoński zamek.

Zaglądamy jeszcze na chwile do kościółka na Podzamczu i kierujemy się na zamkowe wzgórze aby wreszcie oglądnąć zamek.

Schodzimy z zamkowego wzgórza do naszego domku spakować bagaże. Kaziu z Ewą wyjeżdżają pierwsi. We czwórkę wsiadamy do samochodu, przekręcam kluczyk w stacyjce, żadnej reakcji. No to mamy problem.

W nocy był mróz, mógł się rozładować akumulator. Czesiek sprowadza do nas jakiś samochód aby odpalić auto na tzw. kable. Niestety nie daje to żadnych rezultatów. Telefonujemy do właściciela domku. Przyjeżdża po dłuższej chwili, jego rada jest prosta, odpalić auto na pych. W tym celu podciąga swoim autem mój samochód na drogę dojazdową do parkingu przed nasz domek.

Udało się już za pierwszym razem. Teraz tylko podjeżdżamy z Cześkiem pod karczmę, gdyż nasze dziewczyny wątpiąc w szybkie uruchomienie auta poszły coś zjeść. Podróż powrotna przebiegła nadzwyczaj spokojnie, pilnowałem tylko aby zapłon nie zgasł.

We wtorek auto miało już nowy akumulator.

J. S.