Wokół Stalowej Woli – Szlakiem jezior
Warchoły - Lipowe - Kępy - Podwolina - Wolina-  Waldekówka - Racławice - Nisko

27.11.2011

W krótką listopadową niedzielę wybraliśmy się odwiedzić ścieżkę dydaktyczną utworzoną w 1999r. w Leśnictwie Zatyki Nadleśnictwo Rudnik. Za 3zł dojechaliśmy do Warchoł busem, który o godzinie 7.30 odjeżdża z zatoczki przed dworcem PKS do Rzeszowa. Kiedy koło szpitala dosiadł się Zbyszek było nas 7 osób. Od dwóch miesięcy nie padał deszcz i chociaż dzień był pochmurny, opadów nie zapowiadano. Cztery stopnie na plusie i tylko porywy mroźnego wiatru, przed którym byliśmy zabezpieczeni ciepłymi kurtkami.

Po krótkim spacerze szosą rzeszowską skręciliśmy w lewo i ruszyliśmy w las obok zabudowań ulicą Wilczą. Wkrótce naszym oczom ukazały się jeziorka związane z  działalnością niedalekiej cegielni. Warchoły to zbiornik powstały na wskutek zalania wodą wyrobiska, z którego wydobywana była glina do wyrobu cegieł. W 2009 roku głębokość sięgała tylko 8 metrów na wskutek zamulenia. Chwalono się rekordowymi okazami karpia i amura, ale haczyk można było stracić przez zatopione wagoniki kolejki, lub korzenie drzew. Obecnie jest zakaz połowu ryb. Gdy nie ma wiatru drzewa odbijają się w tafli zbiorników jak w lustrze. Tędy prowadzi szlak małej pętli ścieżki ZATYKI, a po drugiej stronie kolejnego jeziorka widać zadaszenia schronu i miejsce na ognisko. Poszliśmy dalej, za rozlewiskami z lewej doszliśmy do dużej pętli. Gajowy poradził nam skręcić na dróżkę wzdłuż małych rozlewisk na południe, gdyż na Uroczysku „Bardo” znajdują się myśliwi. Mieliśmy w planie nowy zbiornik wodny w Podwolinie, więc upewniwszy się, że kładka nad Barcówką istnieje nadal, weszliśmy głębiej w las sosnowy, w którego podszyciu rosły młode buki oblepione brązowymi liśćmi. Dobrze, że znałam ścieżkę z wcześniejszych wypadów, bo brakowało strzałek, a nawet jedna próbowała nas skierować w dróżkę prowadzącą w przeciwnym kierunku. Szybko jednak to zauważyliśmy i pokonując mały pagórek zawróciliśmy po mchu na właściwy trakt. Kolejne przystanki informowały nas o roli lasu.

CHRUST: Las stwarza korzystne warunki do życia wielu gatunkom zwierząt, które znajdują tu dostateczną ilość pokarmu i bezpieczne kryjówki. Na drzewach można spotkać; wiewiórkę, dzięcioła, sikorkę, kowalika. W chruście żyją; zaskroniec zwyczajny, jeż europejski, żmija zygzakowata, ryjówka, mysz leśna, tchórz, kuna, makolągwa, strzyżyk. Na uschniętych konarach świerków rósł srebrny porost świadczący o niezwykłej czystości powietrza.

Odbiliśmy na wschód, pozostawiając z lewej Uroczysko „Bardo”, które jest kilkunastohektarowym bagnem porośniętym krzewami i wielogatunkową bagienną roślinnością.  Na drzewach pojawił się znak czerwonego szlaku. Pióropusze złoto-brązowych paproci zdobiły las pod wiekowymi sosnami. Polanka złota od traw prowadziła do szpaleru brzóz i dalej rozlewisk Barcówki. Kolejny przystanek i ławeczka zachęciły nas do odpoczynku i posilenia się. W lesie Lipowe było cicho i tylko gdzieś wysoko stukał dzięcioł. Na zielonych gałązkach borówki były smaczne czerwone owoce.

GNIAZDO BUKOWE: Udział buka w drzewostanie Nadleśnictwa Rudnik wynosi niewiele ponad 1%, ale zwiększa się corocznie jego udział jako gatunku lasotwórczego. Na ubogich siedliskach borowych podszyt bukowy spełnia ważną rolę pielęgnacyjną. Opad liści wzbogaca ściółkę leśną i przyśpiesza jej rozkład. Obniża podatność jednolitego lasu sosnowego na pożary. Daje też schronienie wielu gatunkom zwierząt.

SOSNA POSPOLITA- KRÓLOWA POLSKICH LASÓW: Sosna występuje w całym kraju do wysokości 300m n.p.m. Na terenie Nadleśnictwa Rudnik stanowi 82% drzewostanu. Zimozielone drzewo iglaste osiąga 30m wysokości, a grubość pnia do 1,5m. Jest mało wymagająca, odporna na suche lata i mroźne zimy. Rośnie na glebach bagiennych i samych piaskach. Pierwszy raz zakwita po 30-70 latach. Z szyszki wysypują się nasiona 3-go roku. Drewno sosnowe cenione w budownictwie.

Rzeczka Barcówka, jak zwykle malownicza w tym miejscu, przywitała nas sennie płynącą kremową wodą. (Podobno w Jeziorze Solina w Bieszczadach poziom wody tak się obniżył, że zamiast wysokich brzegów są teraz długie piaszczyste plaże, a łódki znalazły się na lądzie z dala od wody, jak donosi ostatnio Gazeta Wyborcza.) Ujrzeliśmy kładkę złożoną z czterech drągów połączonych kilkoma deskami. Pierwsze podejście wywołało popłoch, bo po kilku krokach zaczęła się niebezpiecznie huśtać. Ale gdy Zbyszek przeszedł po niej bezpiecznie, ruszyliśmy dzielnie za nim i wkrótce wszyscy byliśmy na drugim brzegu porośniętym nawłocią kanadyjską. Ledwo widoczna dróżka wyprowadziła nas na wykoszone łąki Kępy. Daleki wał kusił, bo za nim miało być jeziorko. Niestety okazało się, że doszliśmy do wysuszonego, zarośniętego wysoką trawą, głębokiego rowu. Za nim połacie suchej trawy z ledwo widocznymi ścieżkami dzikich zwierząt. Sarenki w oddali znikły między krzakami. Zachwyciliśmy się wiekowymi sosnami rosnącymi w równym rzędzie nad rowem. Miały nisko przy ziemi masę grubych powykrzywianych gałęzi z ciemnozielonymi igłami. Na rozdrożu weszliśmy w alejkę wiodącą na północny zachód.

Minęliśmy leśniczówkę i ujrzeliśmy źródełko z brzegami wzmocnionymi wikliną, zasilający zbiornik wodny. Tak doszliśmy do jeziora Podwolina z wielką wyspą pośrodku. Biały, czysty piasek na brzegu kusił do plażowania. Latem odbywały się tu pierwsze regaty żeglarskie, plażowicze okupowali brzegi. Nie ma tu kąpieliska, chociaż leśna, bursztynowa woda kusi do kąpieli. Teraz wiatr rozbijał fale niosące na grzbietach białą pianę o brzeg. Zbiornik został otwarty w lipcu 2010r i ma głębokość do 3m. Obejmuje 5ha z wyspą o powierzchni 1ha. Był dofinansowany ze środków Unii Europejskiej kwotą 3 mln. zł z Regionalnego Programu Operacyjnego. 2 października 2011r. podano wiadomość, że mały zbiornik retencyjny powiększy się o kolejne 10ha, za kolejną kwotę z UE 8 mln. zł.  Po rozbudowie będzie trzykrotnie większy, a mieszkańcy sąsiednich domów z Podwoliny będą spokojnie spać w czasie wiosennych roztopów. Widać było koparki i hałdy wybranej ziemi. Koło stadionu, mijając odnowiony budynek kapliczki, szosą doszliśmy do stacji PKP.

Pociąg do Stalowej Woli odjeżdżał za dwie godziny. Ruszyliśmy dalej ku Wolinie. Wkrótce polna droga, w którą skręciliśmy obok kapliczki ozdobionej sztucznymi kwiatami, prowadziła nas po ugorach zarastających sosenkami. W dali przejechał pociąg do Rudnika. Bliżej domostw pola były zaorane. Kilka osób czekało pod sklepem niedaleko przystanku PKS. Zostawiliśmy ruchliwą szosę i weszliśmy na drogę w kierunku Zabełcza. Ostatecznie doszliśmy do linii drzew idąc na północ i ujrzeliśmy piękne Jezioro Wolina. Powstało ono w starorzeczu Sanu i od strony wsi jest dostępne, a wzdłuż brzegu prowadzi ścieżka. Ale i tu jest zakaz połowu. Chwilę odpoczęliśmy wśród wysokich trzcin, zasłonięci wysoką skarpą od mroźnego wiatru. Toń jeziora pokrywała cienka skorupa lodu, w której zastygły liście grążela.

Gęste chaszcze tarniny odgradzały nas od Waldekówki. Owoce utrzymały się tylko na dzikiej róży i głogu, który tu urósł do rozmiaru drzewa. Przed nami na granicy szuwarów pojawił się murowany płot, a za nim piękny, nowo wybudowany pałac z żółtymi ścianami i czerwonym dachem. Jeszcze piękniej wyglądał z przodu.

Gdy byłam tu przed laty, przy szosie stał szary, zaniedbany budynek, w którym mieścił się SANEPID. Z Forum Dyskusyjnego Niska dowiedziałam się, że pałac buduje stalowowolski biznesmen. Budynek powstał w miejscu starego, już nieistniejącego dworku rodziny Waldecków. Majątek ziemski założył w XIX wieku Wilhelm Waldeck. Od niego powstała nazwa Waldekówki, to  starorzecze, które jest jeziorkiem i teren wokół niego, razem 4ha. Po II wojnie światowej władze komunistyczne odebrały Waldeckom majątek. Jego zwrotu doczekał się w 1995r. Ryszard Waldeck- Ostromęcki (jak donosi forum, wnuk z nieprawego łoża). Zmuszony był sprzedać posiadłość.

Nowy właściciel przeliczył się ze swoimi możliwościami i szukał nowego nabywcy. Towarzystwo Ochrony Przyrody „Ostoja” oprowadzało wycieczki po Waldekówce, jako terenie interesującym pod względem przyrodniczym i nadającym się na ścieżkę przyrodniczą. Nad malowniczym zbiornikiem mogliśmy podziwiać dorodne drzewa głogu jednoszyjkowego. Ich gałęzie były gęsto obsypane  czerwonymi jagodami polecanymi na choroby serca. Podobno w wodach zbiornika pluskają wydry, bobry budują żeremia. W starych drzewach drążą dziuple czarne i zielone dzięcioły. Rośnie tu jeżówka i czerwień błotna, a białe grzybienie i żółte kosaćce kwitną wiosną. Jest szansa na odnowienie orzecha wodnego. Jeszcze w grudniu 2005r. Towarzystwo Ziemi Niżańskiej próbowało zebrać środki na wykup terenu. Zbiornik przeszedł w ręce prywatne, o czym informuje tablica przy szosie, niedaleko bramy do parku z okazałymi drzewami i zadbanymi alejkami.

Minęliśmy Dom Weselny. Szerokie łąki i dochodzimy do Racławickiego kościoła parafialnego pod wezwaniem św. Stanisława Biskupa i Męczennika. W pobliżu kościoła rosną lipy drobnolistne 200-300 letnie, a najstarsza ma 500 lat i obwód 5m. Parafia w Racławicach została wydzielona z parafii Bieliny i erygowana w latach 1252- 1288, zaraz po II najeździe Tatarów. Drewniany kościół zbudowany w 1746r spłonął w październiku 1914r, w trakcie działań wojennych na linii Sanu. Na jego fundamentach zbudowano nowy w 1920r. Dopiero, gdy nastał w 1956r proboszcz Mieczysław Porawski, ufundował trzy ołtarze w stylu neobarokowym, dębową ambonę z płaskorzeźbami z drzewa lipowego. W 1977r. przybył duży krucyfiks, konfesjonały i organy systemu stożkowo- pneumatycznego o 25 głosach.  Nowy kościół zaczęto budować w 1991r. wyłącznie z ofiar wiernych. Konsekrowany 8 maja 1999r.  przypomina wyglądem stary, zabytkowy kościółek  w stylu romańskim lub gotyckim, wg Wikipedii. We wnętrzu są stare ołtarze, stara chrzcielnica z figurą Jezusa Chrystusa, rzeźbiona ambona. Stare tablice ołtarzowe z częściami Mszy Trydenckiej znajdują się w zakrystii. Stare organy nadal są w dobrym stanie. Pięknie odnowiony jest budynek dzwonnicy murowanej zbudowanej w 1911r. Zawieszone są trzy dzwony; Maryja Bogurodzica o wadze 750kg, św. Stanisław waży 289kg i św. Wojciech ważący 220kg.

Przy szosie stoi krzyż nad mogiłą z tablicą pamiątkową umieszczoną 28 marca 2011r: w hołdzie chłopskim bohaterom w 355 rocznicę bitwy przez mieszkańców Racławic.

„28 marca 1656r. w czasie POTOPU pod Niskiem i Racławicami rozegrała się bitwa wojsk regimentarza koronnego Stefana Czarneckiego z Armią króla Gustawa. Piechurzy chłopscy osłaniając odwrót jazdy polskiej dzielnie stawili opór Szwedom. Z dwutysięcznego oddziału poległo tysiąc dwustu chłopskich partyzantów. Ta mogiła i krzyż w Racławicach upamiętniają dla pokoleń ofiarę krwi złożoną w obronie wiary i ojczyzny.” I słowa Marii Konopnickiej ”A najdzielniej biją króle/ A najdzielniej giną chłopy..”

Na rozdrożu przy rondzie kapliczka słupowa z figurką. Przeszliśmy 13km. Z Niska zabrał nas do Stalowej Woli MKS nr 4 o godz.13.10 . Jeszcze wrócimy na Warchoły i malowniczego starorzecza Sanu.

Halina Rydzyk

Opracowanie wersji internetowej artykułu: Marek Lenart