W Piekle było chłodniej

Piętnasta już wyprawa z cyklu „zdobywamy Koronę Gór Świętokrzyskich” wiodła nas szlakami wokół Chęcin. Mimo trzydziestostopniowego skwaru i chmar komarów była to jedna z najlepszych wycieczek po Koronę. Co rusz przed nami rozpościerały się zapierające dech widoki -   świętokrzyskich dolin i pagórków, ciągnących się po horyzont czerwieni maków, żółci rzepaku. Nic tylko krzyknąć „świętokrzyskie jakie cudne ! ”.

W tej dwudniowej eskapadzie Kompasu i sandomierskiego PTTK wzięło udział ponad 30 osób. Sobotnia (12 czerwca) marszruta liczyła ledwie  10 kilometrów, ale za sprawą lejącego się z nieba żaru ich pokonanie wymagało sporego wysiłku i samozaparcia. Nie wiadomo jednak, czy od upału o wiele gorszym utrapieniem nie były komary. Ledwo tylko wysiedliśmy z autokaru na parkingu przed Jaskinią Raj, a natychmiast obsiadły nas miliardy tych owadzich krwiopijców.  A kiedy weszliśmy w las było jeszcze gorzej – strach było otworzyć usta, aby nie nałykać się komarzego paskudztwa.  Spraye, maści, pomagały tyle co nic.

Pierwszym naszym celem była Zelejowa. Licząca 372 metry wysokości góra to chyba najbardziej strome wzniesienie Gór Świętokrzyskich. Wiodąca na szczyt kilometrowa grań, od północy jest niemal pionową ścianą, o stromiznach  przekraczających miejscami 60 stopni . Z tego powodu Zelejowa stała się wielką atrakcją dla skałkowych wspinaczy.

Uroki Zelejowej

Marsz na szczyt mocno utrudniają gęste zarośla tarniny, róż, berberysu i jałowca, nagłe uskoki gruntu, zdradzieckie szczeliny, zwietrzałe głazy. Zelejowa zbudowana jest bowiem z podatnego na erozję wapienia dewońskiego.  W średniowieczu na Zelejowej pozyskiwano galenę, czyli rudę ołowiu. Pozostałością tego jest wyrobisko zwane Kalcytową  Szparą - 20 metrowej długości tunel do którego można dostać się po linie, pionowym kominem.

Zelejowa swą sławę zawdzięcza wyjątkowej piękności dość nietypowemu marmurowi o nazwie „różanka zelejowska”.  Zwykle marmury są węglanowymi skałami metamorficznymi, czyli przekrystalizowanymi wapieniami i dolomitami. Tymczasem na ten zelejowski składają się kalcytowe żyły o różnym zabarwieniu wynikającym z dodatku jakiegoś pierwiastka (np. przewaga żelaza daje kolor różowy)  Właśnie za sprawą kalcytu, różanka charakteryzuje się bogatą gamą kolorystyczną – białą, jasnoróżową, kremową, białozielonkawą, wiśniową. Z tych złóż eksploatowanych  od XVI wieku Władysław IV kazał wykuć pomnik swojego ojca, czyli warszawską kolumnę Zygmunta. Pół wieku temu kamieniołom zamknięto i Zelejowa stała się terenem chronionym przyrodniczo. Spotkać tu można np. Zaciętkę, chrząszcza z rodziny stonkowatych, wpisanego do Czerwonej Księgi Zwierząt. Z roślin rośnie tutaj  rozchodnik ostry i boloński, chaber nadreński, aster gawędka, rojnik pospolity.

Z trudem, bo z trudem, ale udało się nam przedrzeć przez chaszcze i komary na szczyt Zelejowej. Siedząc na jej szczycie podziwialiśmy skalne wychodnie, roztaczający się przed nami okoliczny pejzaż. Nasz kolega Kazimierz postanowił sprawdzić swoje wspinaczkowe umiejętności. Nim ktokolwiek się spostrzegł już wdrapał się do połowy wysokości ściany, za podporę dla nóg i rąk mając jedynie wgłębiania w skale.

Miły chłodek Piekła

Przebycie zaplanowanej na ten dzień trasy zajęło nam niewiele czasu. Dwanaście osób, mimo skwaru postanowiło więc dodatkowo przejść parę kilometrów do oddalonej 5 kilometrów od Chęcin jaskini Piekło pod Skibami (pozostali poszli na kwaterę w chęcińskim schronisku).

Maszerowaliśmy polną drogą. Słońce niemiłosiernie prażyło, powiewał lekki wiaterek.  Wydawałoby się, że w takich warunkach komary powinny zniknąć. Ale gdzie tam. Czyżby przez te „atomy i nawozy sztuczne” jak śpiewał Kazimierz Grześkowiak zrodziły się jakieś komarze mutanty odporne na piekące słońce?

Od komarów uwolniliśmy się dopiero po wejściu do jaskini. I co równie ważne, panował tu zbawczy chłodek. Aż się z tego Piekła nie chciało wychodzić, bo na zewnątrz upał i komary.

Od XV do XVII wieku na Górze Żakowej - to w jej zboczu znajduje się Piekło - poszukiwano rud srebra i ołowiu. Pamiątką po tym są korytarze i sztolnie. Jaskinia ma charakterystyczną ciepłą kalcytową barwę. Główny, łatwo dostępny tunel liczy 20 metrów. Ale jest jeszcze przynajmniej ze 30 metrów trudniej dostępnych korytarzy. W najciemniejszych zakamarkach jaskini żyje kilka gatunków nietoperzy (nocek duży, mopek, mroczek późny) i pająków. Wyfruwające z jaskini nietoperze, okoliczna ludność brała za diabły i stąd nazwa „Piekło”. Dochodząc do jaskini należy uważać na znajdujące się tuż przy ścieżce studnie-rozpadliska. Mają one po kilka metrów głębokości. Szczególną ostrożność należy zachować po deszczu, kiedy to wapienne skały nabierają śliskości lodu.

Sandomierz  zbombardowany

Kiedy „jaskiniowa” grupa domaszerowała do Chęci, okazało się, że ci którzy wcześniej wrócili musieli przez parę godzin koczować pod schroniskiem. Portierka oznajmiła, że zakwaterowanie odbywa się od godziny 16. Uparła się służbistka i kto jej co zrobi?

Wieczorem z Sandomierza docierają hiobowe wieści – miasto przeżyło chwile grozy w postaci niszczycielskiej burzy. Grad wielkości kurzych jajek dosłownie zbombardował miasto wybijając szyby w oknach mieszkań, samochodach. Do tego jeszcze ulewny deszcz i wiatr łamiący drzewa. Chwile niepokoju przeżyła stalowowolska część wycieczki. Na szczęście dla nich okazało się, że w Stalowej Woli jedynie niegroźnie pogrzmiało, a tornado przeszło gdzieś bokiem.

Szukaj sobie turysto szlaku

W niedzielę słońce już tak nie dopiekało, pojawiły się nawet chmurki. Ale za to ze zdwojoną furią zaatakowały komary. Nie odpuściły nam przez całą, liczącą 18 kilometrów trasę.

Tego dnia głównym naszym celem była Miedzianka, góra w której już za czasów Zygmunta III Wazy w poszukiwaniu rud miedzi drążono jaskinie i tunele (zachowało się ich 10). Na najbogatszą żyłę natrafiono jednak dopiero 100 lat temu. Po pół wieku zasoby wyczerpały się, a Miedziankę przemianowano na rezerwat przyrody. Miedzianka ma w swojej „biografii” incydent literacko-filmowy. Na Miedziańce bowiem i w niedalekim  Zajączkowie rozgrywa się akcja powieści Edmunda Niziurskiego „Księga urwisów”. Na jej podstawie powstał film „Tajemnica starego szybu”, do którego zdjęcia kręcono na Miedziance i w zajączkowskiej szkole.

Z Miedzianki nasza trasa wiodła przez Grząby Bolmińskie i Grzywy Korzeczkowskie. Jak to w Górach Świętokrzyskich szlaki są tak znakowane, że nawet posiadając mapę i kompas można pobłądzić. W czasie tej dwudniowej chęcińskiej łazęgi parę razy zdarzało się tak, że nagle kończyły się znaki i ścieżka, a ty turysto biegaj sobie po chaszczach i szukaj szlaku.  Tak też było na Grzywach Korzeczkowskich. W efekcie tego, w pewnym momencie wycieczka podzieliła się na dwie grupy. I na nic zdało się zdało pohukiwanie, nawoływanie, gwizdanie. W końcu każdy z „pododdziałów” na własną rękę przedzierał się przez chaszcze za punkt orientacyjny mając wieże chęcińskiego zamku.

Zeszliśmy się dopiero pod Chęcinami. A tam po wejściu na Górę Zamkową mogliśmy sobie zapisać zdobyty 24 szczyt Korony Gór Świętokrzyskich.

Do finału zostały nam już tylko 4 świętokrzyskie góry i wzniesienia.

Kozicki Andrzej