Lasy Lipskie

Lipa - Dębinowa Smużka - Goliszowiec - Ludian - Bąków - Brandwica -
Posanie - Stalowa Wola

25.04.2010

Pociągiem na Lublin o godz. 8,17 ze stacji Stalowa Wola- Centrum w 5 osób z KTK KOMPAS wyjechaliśmy do Lipy. Cena biletu to 4zł, ale były też bilety ulgowe dla grup.
W Lipie zaczęliśmy wędrówkę od czerwonego szlaku. Z poprzedniej wyprawy z Robertem i Jurkiem znaliśmy jego bieg przy dworcu PKP. W lesie widać było, że rośliny budzą się do życia w ciepłych promieniach słonecznych. Minęliśmy wieżę i weszliśmy w las.

fot01fot02

Gdy skręciliśmy w drogę na Goliszowiec, okazało się, że prowadzi nią niebieski szlak, którego tu dotąd nie było. Spotkany miejscowy zapewnił nas, że dojdziemy suchą nogą do wsi, ale na razie musieliśmy ominąć rozlewiska, jakie tworzyła Dębinowa Smużka.

Piaszczystą drogą wśród brzózek i sosenek doszliśmy do Białych Gór. Czas na odpoczynek na szczycie168,9m i rozważania dokąd może prowadzić pomarańczowy szlak, przebiegający przy krzyżu u podnóża i wiodący na zachód. Nie spotkaliśmy dotąd takiego koloru na szlakach PTTK. Nasz niebieski prowadził prosto na południe ku Oszustowym Łąkom. Spodziewałam się terenu podmokłego, a tu ku naszemu zachwytowi w wodzie odbijały się niezliczone fiołki, zawilce i kaczeńce. Wokół było kolorowo jak w bajce, tylko ostre promienie wiosennego słońca tłumiły kolory. Nad głowami ptaki radośnie koncertowały.

fot03fot04

Szlak skręcał na zielone pola w kierunku wsi, ale postanowiliśmy jeszcze iść na wschód i wkrótce ujrzeliśmy królestwo bobrów. Wiele drzew podgryzionych, strumyki wijące się wśród wysokich traw i kaczeńcy, oraz domek z gałęzi pośrodku stawu. Weszliśmy w coraz bardziej podmokły las i Karol zaczął się obawiać, że ugrzęźniemy w bagnie. Droga stała się ledwo widoczna, a w kierunku wsi było coraz bardziej grząsko. Mokra wiosna nasyciła wodami podmokły grunt i tylko sarenki czuły się tu dobrze. Musieliśmy dać hasło do odwrotu. Teraz prowadził Marian, który miał kompas w głowie i ku naszej uldze wyprowadził nas z gęstwiny źródliska Grabowej Smugi na bezpieczny grunt. Za Goliszowcem, drogi którymi chcieliśmy wyjść z lasu tonęły pod wodą ozdobione fiołkami.

fot05fot06

Minęli nas rowerzyści w kaskach. Pewnie trenowali przed 1-szo majowym rajdem, którego współorganizatorem był ŁAZIK. Zostawiliśmy nowe szlaki; fioletowy i żółty prowadzący w kierunku Kruszyny. Poszliśmy prowadzeni teraz zielonym rowerowym. Rzeczka Łukawica malowniczo wiła się między drzewami. Jej bursztynowe wody migotały się złotem w słońcu. Na zakręcie postanowiliśmy trzymać kierunek na południe. Boczna droga była poprawiona i tak doszliśmy do drewnianego mostku na Dębowcu. Zadowoleni zrobiliśmy sobie kolejny dłuższy odpoczynek podziwiając malowniczość tej leśnej rzeczki z żółtym piaskiem.

fot07fot08

Musieliśmy ominąć podmokły Żmijowy Ług i trochę nadłożyć drogi, ale dzięki temu zahaczyliśmy o Rezerwat Jastkowice. Na drogę wyszedł kolejny padalec. Wśród pagórków doszliśmy do Ludian. Kasztany szykowały się do kwitnięcia, a w rowie kwitły kaczeńce. Odbiliśmy w kierunku Bąkowa idąc obok prywatnego stawu. Asfaltowa szosa prowadzi do wsi Musików. Kogut zapiał na płocie we wsi Bąków. Mijała kolejna godzina naszego spaceru. Za zabudowaniami dorodne kaczeńce przeglądały się w jeziorku ukrytym pod rozłożystymi wierzbami. Droga ginęła na pagórku pokrytym zaoranymi polami.

Do Brandwicy poprowadzili nas skrótami turyści rowerowi i wkrótce z radością ujrzeliśmy most na Sanie. W dali już widzieliśmy kominy elektrowni na Ozecie. Ewa nie chciała czekać na MKS, który właśnie pojechał do Jastkowic. Mimo zmęczenia postanowiliśmy dojść do miasta wałem wzdłuż Sanu. Kwitła tarnina, nawet pierwiosnki wśród zielonych traw. A gdy zeszliśmy na pola koło oczyszczalni znaleźliśmy się wśród kwitnących zdziczałych sadów.

fot09fot10

Mijaliśmy coraz więcej spacerowiczów. Marian miał rację. To była długa trasa. Przeszliśmy tego dnia 24 km. Ale dzień był taki piękny, a cała przyroda cieszyła się wiosną, więc my też.

Wkrótce dostałam wiadomość od Andrzeja, że Stowarzyszenie Lipa Zdrój zaprasza na otwarcie nowych szlaków w dniu 1-go maja 2010. Gratuluję inicjatywy, bo Lasy Lipskie i Janowskie są piękne i bagienne, że łatwo można się w nich pobłądzić.

Halina Rydzyk