Pogórze Ciężkowickie6-7 marzec 2010 1 dzień: Rzepiennik Biskupi- Rzepiennik Strzyżewski Dwór (niebieski szlak) - Przedmieście Małe - Dolina Ostruszanki - „Wąwóz Czarownic” z „Wodospadem Ciężkowickim” - Wzniesienie Skała z „Rezerwatem Skamieniałe Miasto” - Ciężkowice = 10km 2 dzień: Ciężkowice Muzeum Tomków - Tuchów: Ruchoma Szopka, Muzeum Misyjne i Etnograficzne - szlak 650-lecia Tuchowa: Sanktuarium Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny i klasztor o.o. Redemptorystów- „Klękana Góra” – Furmaniec - Wołowa Góra - cmentarz wojenny 164 z I-szej wojny światowej - kapliczka słupowa z obrazami Matki Boskiej Tuchowskiej przy ul. Górnej - wzdłuż linii wysokiego napięcia do szosy Tuchów/ Ryglice- kładka na Szwedce - ul. Rzeczna z kapliczką Niepokalanej – mostek nad Szwedką (niebieski szlak) - wisząca kładka nad Białą - Tuchów stacja PKP = 7km Jurek Sapa powiódł nas w swe rodzinne strony za Tarnów.
Rozglądaliśmy się zachwyceni na otaczający nas górzysty, zaśnieżony krajobraz. Na szczycie lód pokrywał asfalt. Z trudem utrzymywaliśmy się na nogach by dojść do pokrytego gontami zabytku. W niskiej wieży znajduje się dzwon i niektórzy na szczęście dotykali go. Wewnątrz zachwycała kolorystyka. Kolorowy płaski strop. Główny ołtarz z obrazem Matki Boskiej z XVII wieku. W bocznych ołtarzach tryptyki z zamykanymi skrzydłami.
Ciężkowice z kościołem wyniośle wyglądało na grzbiecie zbocza Skały. Krzyż na rozdrożu i wkrótce weszliśmy w boczną ścieżkę. Mogliśmy odpocząć w pobliżu karłowatych wierzb. Dalej wąska ścieżka znów prowadziła pod górę wzdłuż strumyka. Śniegu przybywało i wkrótce ujrzeliśmy kolegów gdzieś daleko w dole. Ominęli Wąwóz Czarownic i teraz zawracali. My na czworakach, ostrożnie schodziliśmy lodowatą, stromą ścieżką między pionowe ściany z piaskowca. Po 40 metrach doszliśmy do zamarzniętego Wodospadu Ciężkowickiego. Byliśmy tu 6 lat temu. Ale za każdym razem jest inny. Teraz między soplami sączyła się woda, a my stąpaliśmy po grubej pokrywie lodowej pod którą płynął strumyk, dalej tworzący bagienne rozlewisko. Wysoka na 15 metrów lodowa rzeźba wśród 30 metrowych skalnych ścian robiła wrażenie. Cały wąwóz jest uznany jako Pomnik Przyrody.
Legenda mówi, że wodospad powstał z łez dziewczyny oddanej w zamian za wieś. Mchy i porosty dodawały urokowi temu miejscu. Bezpiecznie dotarliśmy do schodków i mogliśmy wyjść z wąwozu na szosę. Wspinając się na grzbiet Skały dotarliśmy do „Skamieniałego Miasta”. Jak usłyszeliśmy następnego dnia dr Włodzimierz Tomek musiał użyć fortelu, by uchronić to miejsce przed zakusami miejscowych. „Kościół” z krzyżem na szczycie majestatycznie wyglądał na tle nieba i dachów domków Ciężkowic na północnym zboczu. „Orzeł”, „Cyganka”, „Baszta Paderewskiego”. 6 lat temu zwiedzaliśmy dworek w Kąśnej.
Z grzbietu „Ratusza” przejrzyste wody rzeki Białej zieleniły się niesamowicie, a w dali malowniczo bieliły się kolejne górki. Niebieski szlak prowadził nas chodnikiem wzdłuż szosy obok potężniej skały „Grunwaldu”. Do rynku musieliśmy się wspinać pod górę. Schronisko było tuż przy kościele. W 1358 roku wybudowano kościół pod wezwaniem św. Andrzeja. W 2003 przemianowano go na Sanktuarium Pana Jezusa Miłosiernego.
Pozostało nam zabrać bagaże z autobusu i rozlokować się w dwóch 17-to osobowych pokojach. Centralne było, ale najcieplej mieliśmy w kuchni. Kiedy odtajaliśmy, spotkaliśmy się tam na uroczyste wręczenie odznak turystycznych. A że była Tamara i Kuba, to mogliśmy pośpiewać do później nocy piosenki z naszych turystycznych śpiewników.
Samiec ma piękne upierzenie wokół głowy; kryzy i peruki. Każdy samiec w szacie godowej jest niepowtarzalny. Ciemne są dominujące, jasne- satelitarne, tolerowane przez ciemne. Potrzebują skoszonych łąk kosą... Derkacz ma charakterystyczny, donośny głos. Mimo, że umie fruwać, chodzi swoimi ścieżkami w wysokiej trawie...Żołna to polska papużka, szczurek pszczołojad, gniazduje w norkach na skarpach....Wilga żeruje w koronach drzew, śpiewa przed deszczem...Padwa wyginęła...Bażanty, kuropatwy, przepiórki. Jarząbek- monogamista. I tak przeszliśmy do kolejnych gablot z kurakami. Głuszec w marcu- kwietniu wykonuje pieśni z 4-ech faz. Przy ostatniej fazie głuchnie na chwilę i tylko wtedy można go podejść... Cietrzew odgłosy bulgotania w czasie walk godowych. Tokowisko odbywa się na podmokłych łąkach. Na czas wschodu słońca milkną, nie wiadomo dlaczego....
Tymczasem wjechaliśmy na szczyt wzgórza „Lipie” na prawym brzegu Białej, gdzie w 1079 roku wybudowano pierwszy kościół. Parafię w 1458 roku przeniesiono do kościoła św. Jakuba w rynku, a stary opustoszał. Dopiero kult Matki Boskiej Tuchowskiej spowodował, że w latach 1665-82 wybudowano nowy kościół. Obecnie jest tu Sanktuarium Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny i klasztor oo. Redemptorystów. Budynek jest w stylu barokowym, świeżo odmalowany. Na dziedzińcu oszklona kaplica polowa. Za nią wejście do sali z ruchomą, kolorową szopką, Muzeum Misyjnym z eksponatami przywiezionymi z Afryki, a niżej sala Muzeum Etnograficznego z przedmiotami powszechnego użytku z dawnych lat.
Jeszcze tylko zabraliśmy plecaki z autobusu, któremu udało się bezpiecznie zawrócić na ośnieżonej drodze i ruszyliśmy pod górę szlakiem 650-lecia Tuchowa wytyczonym przez Tadeusza Wantucha. My mieliśmy przejść tylko jego część z 24 km. Oznaczony był czarnymi kropkami na żółtym tle. Wkrótce Tuchów pozostał w dole za nami. Między dachami domów widać było strzeliste wieże kościołów. Nareszcie mogliśmy iść po śniegu coraz wyżej do miejsca, gdzie pątnicy klękali zachwyceni widokiem klasztoru. Na skraju Lasu Soślina, do którego doszliśmy jarem ujrzeliśmy metalowy krzyż na „Klękanej Górze”. Dalej szliśmy krętym wąwozem, otoczeni drzewami, by wejść do dolinki i znów wspiąć się na płaskowyż.
Mogliśmy podziwiać i odpocząć. Przed nami Pasmo Brzanki, Grzbiet Nosalowej, Góry Grzybowskie, Pasmo Lubinki. Podobno przy dobrej pogodzie widać Tatry.
Tutaj szlak łączy się ze ścieżką przyrodniczą prowadzącą z Lasu Tuchowskiego. Droga prowadzi w dół do Furmańca. Słońce oślepia odbijając się od białego śniegu. Z boku w kępie drzew cmentarz 164 z I wojny św.. Idziemy na południe do kapliczki słupowej z obrazem Matki Boskiej i dalej polami grzbietem Wołowej, pod linią wysokiego napięcia schodzimy do szosy Tuchów-Wołowa. Za krzakami wychodzimy na kładkę na Szwedce. Rzeczka bierze początek z licznych strumieni Brzanki. Tu został rozbity oddział Szwedzki wprowadzony w zasadzkę zimą 1655 roku. Zatrzymaliśmy się na ulicy Rzecznej prowadzącej do Burzyna, obok kapliczki. Niebieska kapliczka stoi na czworobocznym postumencie, a metalowa rama zwieńczona jest dachem czterospadowym. Wewnątrz gipsowa figurka Niepokalanej. Zza wzgórza wyłania się dach Filareckiego Związku Elsów założony w 1903r., ale wróciliśmy 100 metrów do miejsca, gdzie niebieski szlak odchodził w kierunku Tuchowa. Halina Rydzyk |