Zakończenie sezonu turystycznego (cz.II)

29 listopad 2009

Na partyzanckim szlaku

Trasa drugiego dnia wycieczki prowadziła przez  leśne ostępy Sieradowickego Parku Krajobrazowego. Po kilkugodzinnym forsownym marszu członkowie oraz sympatycy stalowowolskiego KTK "Kompas" dotarli na uroczysko Wykus, miejsce obozowania największego w czasie II wojny światowej zgrupowania partyzanckiego AK na Kielecczyźnie.

W niedzielę rano, zgodnie z ustalonym wcześniej harmonogramem, zmęczeni całonocnym biesiadowaniem turyści zostają podwiezieni autokarem do miejscowości Sieradowice Drugie. Wioska ta jest jednym z charakterystycznych punktów niebieskiego szlaku pieszego Wąchock - Cedzyna, którego znaki prowadzą  prosto  do  dawnego obozowiska "Ponurego" na  Wykusie.
Na przystanku PKS w Sieradowicach opuszczamy autokar.
Daleko jeszcze? Żartobliwie rzucone przez kogoś pytanie wywołuje uśmiech na twarzach wszystkich  uczestników wyprawy.
Rozciągnięta w długi sznur kolumna turystów dziarsko maszeruje płaską, prowadzącą w głąb wioski  drogą. Idący na czele  przewodnik skręca nagle w prawo i  prowadząc dalej polną ścieżką wzdłuż zabudowań gospodarskich, doprowadza wycieczkę na skraj lasu, porastającego południowe stoki Góry Sieradowskiej (390 m n.p.m.).
Roztacza się stąd wspaniała panorama na Góry Świętokrzyskie. Naszym oczom ukazuje się przepiękny widok na Bodzentyn oraz Pasmo Klonowskie. Nieco z lewej rozpościera się Pasmo Łysogór z majaczącym niewyraźnie w dali zarysem klasztoru oraz wieżą Radiowo-Telewizyjnego Centrum Nadawczego na Świętym Krzyżu. Za naszymi plecami  znajduje się  Rezerwat "Góra Sieradowska".

Rezerwat częściowy "Góra Sieradowska"
Głównym powodem, dla którego utworzono ten rezerwat jest - jak głosi ustawiona na jego skraju tablica - zachowanie ze względów naukowych i dydaktycznych naturalnych, wielogatunkowych zbiorowisk leśnych. Granice rezerwatu obejmują potężny obszar o powierzchni 197,67 ha, a jako ciekawostkę można przytoczyć fakt, iż na jego terenie zostało sklasyfikowanych 17 gatunków roślin chronionych.
Po wkroczeniu na teren rezerwatu przedzieramy się na wschód rzadko uczęszczaną, ginąca w gęstych zaroślach leśną dróżką, która na wysokości wioski Sieradowice Drugie zaczyna piąć się łagodnie na północ, by po jakimś czasie połączyć się z leśnym duktem przecinającym obszar rezerwatu z zachodu na wschód. Wędrując cały czas w kierunku wschodnim, w okolicach wioski Parcele osiągamy niebieski szlak turystyczny. Zatrzymujemy się tutaj na krótki, kilkunastominutowy odpoczynek pod niewielką drewnianą wiatą.
Na skraju lasu tuż przy drodze do Bodzentyna widzimy wysoki drewniany krzyż oraz kamienny pomnik z umieszczonym na nim charakterystycznym znakiem Polski Walczącej. Jest to miejsce tragicznej śmierci Stanisława Krogulca, gajowego Lasów Państwowych w Michniowie, Węglowie i Sieradowskiej Górze. Człowiek ten w okresie okupacji był czynnym członkiem Cywilnego Ruchu Oporu Leśników oraz współpracownikiem Armii Krajowej. Dwudziestego szóstego lutego 1943 r. został bestialsko zamordowany przez żandarmerię niemiecką.
Po krótkim odpoczynku ruszamy w dalszą drogę. Oznakowanie prowadzi nas w kierunku północno-zachodnim. Na tym odcinku wyraźnie da się dostrzec skutki  przedwczesnych, październikowych opadów śniegu. Las wygląda jak po przejściu jakiejś nawałnicy. Kilkakrotnie musimy zboczyć z trasy, aby ominąć tarasujące przejście połamane gałęzie i drzewa. Po przejściu ok. 1 km docieramy nad brzeg uroczo meandrującej rzeki Świśliny. Z małymi kłopotami przeprawiamy się na jej drugi brzeg po prawie nieistniejącym, zmurszałym mostku.
Szlak jeszcze przez chwilę prowadzi niezwykle malowniczą doliną rzeczną , by w pewnym momencie ostro skręcić w prawo w kierunku bardzo stromego wzniesienia. Przed nami prawdopodobnie najbardziej męczący odcinek trasy. Pojedynczo albo w małych grupkach wspinamy się na szczyt wzniesienia.
Granicę rezerwatu osiągamy w pobliżu wioski Jaźwiny, gdzie szlak przecina się z leśną, utwardzoną "kocimi łbami" drogą.
Dalsza trasa prowadzi już po płaskim, ale niezwykle grząskim terenie. Po pokonaniu ok. 4 km odcinka wychodzimy wreszcie na rozległą leśną polanę , położoną - jak pokazuje mapa - na zachodnim zboczu wzniesienia Wykus (326 m np.m.). To właśnie w tym miejscu w okresie ostatniej wojny mieli swoje obozowisko partyzanci AK ze zgrupowań "Ponurego"i "Nurta".

Uroczysko leśne Wykus
Rozstawione dookoła tablice informują o wkroczeniu na teren uświęcony krwią poległych tu w 1943 r. partyzantów. Znajdujemy się w strefie ciszy, powagi i zadumy.
W miejscu dawnego obozu znajdujemy niewielką kapliczkę, postawioną w 1957 r. w hołdzie poległym za ojczyznę żołnierzom. Na jej ścianach zostały umieszczone pseudonimy 123 partyzantów Świętokrzyskiego Zgrupowania AK, którzy oddali swe życie w walce z hitlerowskim okupantem.
Kapliczka otoczona jest niewysokim murem, na ścianach którego w chwili obecnej znajduje się kilkaset metalowych tabliczek z nazwiskami i pseudonimami zmarłych żołnierzy ze zgrupowania AK "Ponurego" i "Nurta".
Po lewej stronie, tuż za murkiem otaczającym kapliczkę znajduje się grób mjr "Nurta". Wyryty na nagrobnej płycie napis głosi: mjr "Nurt" Eugeniusz Kaszyński 1909-1976. Żołnierz 1939 r. i walk we Francji, cichociemny. Od 1942 r. w dywersji Okręgu "Jodła" Armii Krajowej. Od 1943  dowódca I Zgrupowania, a od 1944  komendant Świętokrzyskich Zgrupowań Partyzanckich "Ponury" Armii Krajowej. W Akcji Burza dowódca 1 batalionu 2 pułku piechoty legionów AK i dowódca tego pułku. Odznaczony Krzyżami Virtuti Militari, Walecznych i Armii Krajowej.
Bardzo ciekawe są powojenne losy tego człowieka. Po wkroczeniu na tereny Kielecczyzny oddziałów Armii Czerwonej, mjr "Nurt" przedostaje się najpierw do Warszawy, a później do Krakowa. Następnie nielegalnie przekracza granicę z Czechosłowacją i okrężną drogą przez Włochy dociera do Wielkiej Brytanii. Zamieszkuje w Londynie, gdzie do śmierci ciężko pracuje fizycznie lub przebywa w szpitalach. Umiera w samotności w 1976 r.
W 1994 r. prochy mjr "Nurta" Eugeniusza Kaszyńskiego zostają sprowadzone do Polski i złożone zgodnie z jego ostatnią wolą przy kapliczce na Wykusie.

Trzy wielkie obławy na Wykus
Duża aktywność  Świętokrzyskich Zgrupowań AK - mówi prowadzący wycieczkę Robert Piotrowski - spowodowała w 1943 r. trzy wielkie obławy na Wykus.
Z pierwszej, która miała miejsce 20.07.1943 r. polskie oddziały wymknęły się bez strat. W drugiej, 17.09.1943 r. uprzedzeni o niemieckich planach partyzanci zadali okupantowi dotkliwe straty.
W trzeciej, 28.10.1943 r. - kontynuuje opowieść przewodnik - liczące ok. 3 tys. żołnierzy oddziały wroga, wsparte przez artylerię i lotnictwo, w wyniku  zdrady ppor. "Motora" Jerzego Wojnowskiego, uderzyły z zaskoczenia i zniszczyły partyzanckie obozowisko na Wykusie.
W walkach zginęli wówczas wszyscy żołnierze z ochrony radiostacji oraz 11 innych partyzantów.
Hitlerowcom nie udało się jednak całkowicie rozbić polskiego ugrupowania - kończy swoją opowieść Robert Piotrowski.
Historia walk na Wykusie została doskonale opisana w książce Cezarego Chlebowskiego pt. "Pozdrówcie Góry Świętokrzyskie".

Powrót z uroczyska
Daleko jeszcze? Pytanie zadane tym samym żartobliwym tonem nie budzi już takiej wesołości jak rano. Trudy nieprzespanej nocy powoli zaczynają dawać znać o sobie. Zmęczone spojrzenia kierują się w stronę przewodnika.
Do Siekierna, gdzie stoi autokar jest stąd jakieś 6 km - pada wreszcie odpowiedź.
Ruszamy więc w dalszą drogę. Trasę początkowo wyznacza zielony szlak pieszy Wykus - Skarżysko Zachodnie. Na chwilę zatrzymujemy się nad brzegiem niezwykle urokliwie meandrującej wśród drzew rzeki Lubianki. Ta niepozornie wyglądająca rzeka zbiera wody z północnych stoków Pasma Sieradowskiego i płynąc przez leśne tereny Sieradowickiego Parku Krajobrazowego rozlewa się na skraju lasu w Starachowicach, tworząc 30 hektarowy zalew.
Dalej nasza trasa prowadzi na południe leśną utwardzoną drogą, bliźniaczo podobną do tej, którą przekraczaliśmy w okolicach wioski Jaźwiny. Zaraz na początku napotykamy zbiorowy grób partyzantów z plutonu "Warszawiaków", nieco dalej, po przeciwnej stronie drogi znajduje się mogiła Ludmiły Bożeny "Zjawy" Stefanowskiej.
Wychodzimy z lasu w miejscowości Nowa Wieś. Tutaj "kocie łby" przechodzą w wąską asfaltową drogę, która prowadzi prosto do Siekierna, gdzie oczekuje na nas autokar.
Za tydzień, w niedzielę 6 grudnia - mówi w drodze powrotnej do Stalowej Woli  Prezes KTK "Kompas" - zapraszam wszystkich zainteresowanych na wycieczkę do Sandomierza. Dojazd we własnym zakresie - dodaje na zakończenie.
Wygląda więc na to, że to jeszcze nie koniec tegorocznych atrakcji ...

Andrzej Bidas