Szlak Orlich Gniazd
W krainie białych skał

3-4 październik 2009

Charakterystyczny krajobraz z bogatą, unikatową roślinnością oraz licznymi sterczącymi  wapiennymi ostańcami skalnymi, a przede wszystkim pozostałości średniowiecznych warowni, których ruiny, niczym orle gniazda przysiadły na fantazyjnie ukształtowanych  wzgórzach jurajskich, to największe atrakcje Wyżyny Krakowsko-Częstochowskiej. Większość z tych zamków, wybudowanych - jak podają źródła - z polecenia króla Kazimierza Wielkiego w celu ochrony granic, łączy dziś czerwony, znakowany szlak turystyczny, tzw. Szlak Orlich Gniazd, liczący ok. 163 km długości.

Z urokami, tego jednego  z najpiękniejszych zakątków naszego kraju,  w pierwszy październikowy weekend mieli okazję się  zapoznać członkowie oraz sympatycy Klubu Turystyki Kwalifikowanej PTTK "Kompas" ze Stalowej Woli, którzy jako cel swojej 2-dniowej wycieczki wybrali dwa niewielkie, liczące ok. 11 km długości odcinki Szlaku Orlich Gniazd, pierwszy prowadzący z Mirowa do Rezerwatu Przyrody Góra Zborów oraz drugi  z miejscowości Skarżyce do Zamku "Ogrodzieniec" w Podzamczu.

Nocleg  "Pod zamkiem"
Stalowowolscy turyści za bazę swojej wycieczki wybrali niewielką wioskę Bobolice położoną w gminie Niegowa w powiecie myszkowskim. To właśnie tu, w murach dawnej szkoły podstawowej funkcjonuje Youth Hostel "Pod zamkiem", w którym stalowowolanie mieli zarezerwowany nocleg.
W wyremontowanym budynku przygotowano dla  turystów 2, 4 i 8-osobowe pokoje. Do dyspozycji gości pozostaje kuchnia, ubikacje oraz prysznice. Prowadzący schronisko udostępniają  pościel oraz koce. Wszędzie jest czysto i schludnie.  Panuje jednak przeraźliwy chłód, który o tej porze roku dotkliwie daje  nam się we znaki. W całym budynku bowiem na próżno szukać śladów jakiejkolwiek instalacji grzewczej. Budowniczowie albo całkowicie o niej  zapomnieli albo też, jak to często w życiu bywa, po prostu zabrakło środków na jej zamontowanie.

Zamek w sercu Jury
W odległości ok. 2 km od Bobolic, w samym sercu Jury Krakowsko-Częstochowskiej  leży Mirów. Pierwsze wzmianki o tej miejscowości pochodzą z XIII w. Na wschód  od wioski znajdują się ruiny czternastowiecznego zamku, którego budowę przypisuje się królowi Kazimierzowi Wielkiemu.
Z ustawionej obok ruin tablicy informacyjnej wynika, że w 1370 r. Zamek Mirów stał się lennem księcia Władysława Opolczyka. Za wrogie Polsce działania król Władysław Jagiełło odebrał mu tę posiadłość zbrojnie w roku 1396.  Od tego czasu zamek przechodził w ręce różnych rodów rycerskich.
Zniszczony w 1655 r. przez Szwedów, następnie odbudowany, został  opuszczony przez ostatnich mieszkańców w drugiej połowie XVIII w., popadając następnie w głęboką ruinę.
Obecnie ruiny zamku są własnością rodziny Laseckich. Na zlecenie przedstawicieli rodziny: Senatora Jarosława W. Laseckiego i Dariusza Laseckiego, na zamku prowadzone są prace archeologiczne pod kierunkiem doświadczonych naukowców z Uniwersytetu Jagiellońskiego i Uniwersytetu Łódzkiego.
Należy mieć tylko nadzieję, że w przyszłości , zgodnie z zapewnieniami  właścicieli, Zamek Mirów  zostanie odpowiednio zabezpieczony i udostępniony turystom. W chwili obecnej bowiem wstęp do ruin jest wzbroniony.

Bobolicka biała dama
Wędrując cały czas niezwykle malowniczym masywem skalnym ciągnącym się od zamku mirowskiego, docieramy do podnóża skalistego wzgórza, na którym w XIV w. wybudowano kolejne "Orle Gniazdo" - Zamek Bobolice. Również i ta warownia uległa zniszczeniu w czasach "potopu" szwedzkiego.
Jak głosi legenda na zamkowej wieży w księżycowe, jasne noce pojawia się samotna, biała dama. Jest to duch niezwykle pięknej księżniczki Maruchy, żywcem zamurowanej w zamkowych lochach przez zdradzonego przez nią męża.
Jak się okazuje, podanie to ma podłoże historyczne. Jeden z przedstawicieli rodu Krezów herbu Ostoja, do których od 1486 r. należał zamek, wrócił niegdyś z wojennej wyprawy z piękną rosyjską branką. Zazdrosny o jej urodę  rycerz kazał ukryć dziewczynę w lochach łączących Bobolice z Mirowem. Miejsce to dodatkowo było strzeżone przez złą czarownicę i niezwykle agresywnego psa. Właściciel mirowskiego zamku, brat owego rycerza, wykorzystując nieobecność czarownicy, odwiedzał piękną Maruchę w lochu i pocieszał ją, jak tylko potrafił najlepiej. Pewnego dnia oboje zostali przyłapani przez męża dziewczyny. Rozsierdzony małżonek w szale zazdrości jednym cięciem miecza zabił brata, a niewierna połowicę rozkazał żywcem zamurować w lochach bobolickiej twierdzy.

Próby ratowania zamku
Na przestrzeni wieków "Bobolice" kilkakrotnie zmieniały swojego właściciela. W 1882 r., w wyniku parcelacji, ruiny zamku wzięła w posiadanie chłopska rodzina Baryłów i gospodarzyła w nich aż do czasów współczesnych.
Co ciekawe, Zamek w Bobolicach nigdy, nawet w mrocznych czasach PRL-u, nie został znacjonalizowany ani w żaden inny sposób przejęty przez Skarb Państwa. Warownia zawsze pozostawała w rękach prywatnych właścicieli.
Obecnie "Bobolice", podobnie jak pobliski "Mirów" należą do rodziny Laseckich. Zabiegi mające na celu uratowanie tego pięknego zabytku trwają od ponad 10 lat. Efekty już są widoczne. Niedawno zakończone zostały prace związane z rekonstrukcją dachu, a lada dzień ekipy remontowe wejdą do zamkowych wnętrz, w których  nowi właściciele zamierzają w przyszłości otworzyć muzeum oraz miejsce obsługi turystycznej. Ogłoszono również zaciąg chętnych do stworzenia drużyny rycerskiej Zamku Bobolice.

Kraina białych skał
Z Bobolic Szlak Orlich Gniazd prowadzi obrzeżami miejscowości Zdów. Podczas wędrówki towarzyszą nam białe wapienne ostańce, fantazyjnie uformowane przez naturę. Po przejściu pod nasypem Centralnej Magistrali Kolejowej, łączącej Grodzisk Mazowiecki z Zawierciem, docieramy do skrzyżowania z drogą do Dzibic. Tutaj szlak skręca w prawo, prowadząc kilkanaście metrów asfaltową drogą, by następnie łagodnie odbić w stronę leżących po lewej stronie szosy całkowicie zalesionych wzgórz. Jeden rzut oka na mapę pozwala nam dokładnie określić swoje położenie. Przed sobą mamy, rozciągnięte na mapie w długi łuk, pasmo Skał Kroczyckich. Dalej nasza trasa wiedzie malowniczą dolinką pomiędzy Górą Pośrednią a Górą Kołoczek. W końcu, nieco zmęczeni, docieramy na szczyt jednego z najokazalszych masywów skalnych, zwanego Górą Zborów (462 m n.p.m.). Naszym oczom ukazuje się najbardziej malownicza grupa ostańców na całej Wyżynie Krakowsko-Częstochowskiej. Znajdujące się w tym miejscu formy skalne do złudzenia przypominają sylwetki ludzkie oraz zwierzęce. Dla ich ochrony w 1957 r. utworzony  został na tym terenie rezerwat przyrody nieożywionej, zajmujący  powierzchnię 45 ha.

Filar Wyklętych
Najbardziej urocza część wzniosłej ściany skalnej na Górze Zborów nazwana została Filarem Wyklętych.  Skąd się wzięła ta przedziwna nazwa? Okazuje się, że historia z nią związana sięga wczesnych lat 50-tych ubiegłego wieku, kiedy to grupka alpinistów poprowadziła tędy stylem hakowym drogę wspinaczkową. Ponieważ ludzie ci byli dyskryminowani przez ówczesne władze Sekcji Alpinizmu PTTK za rzekomo nieodpowiednią postawę społeczno-polityczną, dlatego w żartach mówili o sobie, że zostali "wyklęci". To właśnie od nich wzięła nazwę ta piękna skała, której południowe gładzie są doskonale widoczne z drogi Żarki-Kroczyce.

Przywracanie dawnego krajobrazu
Na południowych stokach Góry Zborów napotykamy liczne ślady odlesienia. Działania te mają na celu przywrócenie dawnych, wysokich walorów krajobrazowych Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Bujny rozwój zbiorowisk leśnych doprowadził bowiem w ostatnim okresie do zarastania charakterystycznych dla tego rejonu powierzchni murawowych, a tym samym do zaniku roślinności kserotermicznej (ciepłolubnej), porastającej wapienne ostańce. Ponieważ samo usunięcie zarośli przynosi krótkotrwały efekt, dlatego, oprócz wycinki, niezbędne się stało wprowadzenie na terenie rezerwatu odpowiedniego wypasu  zwierząt takich, jak kozy i owce, które w tym przypadku mają spełniać rolę "naturalnych kosiarek".
Pierwszy, pilotażowy, trwający 8 dni wypas stada 150 kóz na Górze Zborów miał miejsce, jak głosi usytuowana na granicy rezerwatu tablica, w sezonie wegetacyjnym 2007.

Tam, gdzie "skarżono i pytano"
Drugi etap naszej wędrówki Szlakiem Orlich Gniazd rozpoczynamy w miejscowości Skarżyce. Nazwa wioski wywodzi się najprawdopodobniej od sądów dominikańskich, które miały się odbywać w istniejącej do dnia dzisiejszego trzynastowiecznej wieży kościoła św. Trójcy. To właśnie tu "skarżono i pytano" podejrzanych.
Zabytkowy kościół w Skarżycach  został ufundowany w 1583 r., a swoją obecną, oryginalną formę zyskał w roku 1610.  Na szczególną uwagę zasługuje znajdujący się wewnątrz świątyni, pochodzący z 1604 r. obraz Matki Boskiej Skarżyckiej, będący repliką cudownego obrazu Matki Boskiej Śnieżnej z Bazyliki  Santa Maria Maggiore w Rzymie.

Dzieło diabła
Ze Skarżyc czerwony szlak  prowadzi nas do podnóża jednej z najpiękniejszych skał na całej Jurze Krakowsko-Częstochowskiej, nazywanej Okiennikiem Wielkim. Nazwa skały wzięła swój początekm zapewne od jej wyglądu.  Koło szczytu Okiennik  przebity jest bowiem charakterystycznym ok. 7 metrowym tunelem o średnicy 5 metrów, który z daleka do złudzenia przypomina okno.
Skała ta od dawna uważana była za dzieło diabła, dlatego pobliskie wsie Skarżyce i Żerkowice nigdy nie zgodziły się na włączenie jej w ich obręb. Okiennik Wielki, nieco sztucznie został przyłączony administracyjnie do znacznie odleglejszego Piaseczna.
Jak podają źródła na terenie Okiennika istniał niegdyś wczesnośredniowieczny gród, z którym związana jest ciekawa legenda o mścicielu.

Mściciel z Okiennika
Dawno temu pan na Zamku w Morsku miał niezwykle uroczą córkę, którą planował wydać za mąż za kogoś bogatego. Pewnego razu piękna panna poznała niezwykle przystojnego, ale ubogiego szlachcica, w którym zakochała się z wzajemnością, od pierwszego wejrzenia. Ojcu ta miłość nie spodobała się do tego stopnia, że rozkazał  uwięzić córkę w areszcie domowym. Dziewczyna, tęskniąc za ukochanym odmawiała przyjmowania jedzenia, a później i picia. Wkrótce zmarła z wyczerpania. Zrozpaczony kochanek postanowił pomścić śmierć swej lubej. Zebrał grupę młodych, krzepkich chłopców i uczynił z nich zastęp wojów. Jako główną siedzibę obrał sobie Okiennik Wielki. Wkrótce na mieszkańców Zamku w Morsku padł blady strach. Zbrojny oddział  mściciela nie dopuszczał nikogo w jego pobliże. Po kilku miesiącach w warowni zaczęło brakować żywności. W końcu dumny pan na Morsku dał rozkaz do walnej bitwy. Mściciel i ojciec dziewczyny stanęli twarzą w twarz do pojedynku, w którym obaj ponieśli śmierć.

Pańska Góra
Najwyższe wzniesienie leżących na szlaku Żerkowic nazywane jest przez miejscową ludność Pańską Górą. Wzgórze to leży na styku ważnych dróg do Kroczyc, Pilicy, Włodowic i Zawiercia. W czasie ostatniej wojny hitelrowcy wybudowali na jej szczycie linię umocnień, składającą się czterech schronów żelbetowych typu "Ringstand 58c" oraz ciężkiego schronu "Ringstand 238c", uzbrojonego w wieżę czołgową PzKpfW II.
Oryginał wieży czołgowej można było podziwiać jeszcze do połowy lat 90-tych minionego stulecia , po czym wieża została wymontowana z korpusu schronu i wywieziona z Polski. Obecnie przemycony zabytek znajduje się w jednym z niemieckich muzeów w Westfalii.

Dworski Las
Na trasie pomiędzy Żerkowicami a Karlinem leży tzw. Dworski Las. Na jego granicy znajduje się niezwykle urokliwa aleja jodłowa, a ścieżka turystyczna prowadzi wzdłuż wijącego się malowniczo jaru. Napotkani  po drodze grzybiarze twierdzą, że miejsce to najpiękniej wygląda na wiosnę, kiedy cały jar zakwita przebiśniegami i przylaszczkami.

Gniazdo rodowe Kacpra Karlińskiego
Z Dworskiego Lasu Szlak Orlich Gniazd prowadzi do wioski Karlin, niegdyś gniazda rodowego Karlińskich herbu Ostoja. Z rodu tego wywodzi się słynny obrońca Zamku Olsztyn - Kacper Karliński.
Po śmierci króla Stefana Batorego w 1587 r. przez Olsztyn ciągnął w stronę Krakowa wraz wojskami pretendujący do tronu polskiego arcyksiążę austriacki Maksymilian Habsburg. Starostą olsztyńskim był wówczas Kacper Karliński. Arcyksiążę wysłał do niego posła z żądaniem poddania twierdzy, obiecując w zamian szereg różnych przywilejów. Gdy starosta odmówił, Maksymilian rozkazał porwać jego jedynego syna, a następnie  użyć dziecka jako żywej tarczy podczas szturmu na zamek. Obrońcy warowni rozpoznawczy idącą na czele austriackiego ataku piastunkę z niemowlęciem na ręku natychmiast przerwali ogień. Wówczas dowodzący obroną Kacper Karliński doskoczył do armaty i własnoręcznie podpalił lont. W ten oto sposób bohaterski starosta poświecił swojego jedynego syna dla dobra ojczyzny.

Od sławy do magii ruin
Wędrując z Karlina piaszczystą leśną drogą docieramy do miejscowości Podzamcze. Miejscowość ta położona jest u stóp najsłynniejszych na całej Jurze ruin zamku ogrodzienieckiego. Usytuowany na najwyższym wzniesieniu Wyżyny Krakowsko-Częstochowskiej zamek, przetrwał wieki, długo będąc  niezdobytą twierdzą potężnych i znamienitych rodów magnackich .
Historycy przyjmują, że Zamek "Ogrodzieniec" został wzniesiony z inicjatywy króla Kazimierza Wielkiego przed 1370 r. Wybudowany w stylu gotyckim, w drugiej połowie XVI w. został przekształcony w renesansową rezydencję, porównywaną przepychem z samym Wawelem.
W swojej historii "Ogrodzieniec" trzykrotnie ulegał zniszczeniu. W 1587 r. po zdobyciu go przez wojska arcyksięcia Maksymiliana Habsburga, podczas szwedzkiego "potopu" w 1655 r. oraz w 1702 r. na skutek pożaru wznieconego również przez wojska szwedzkie.
Ostatni właściciele opuścili zamek w 1810 r., jego ruiny zaś długo jeszcze służyły okolicznym chłopom za źródło budulca.
Obecnie budowlą opiekuje się "Zamek" Sp. z o.o., której pracownicy przygotowali niezwykle bogatą ofertę dla spragnionych wrażeń turystów. Największą atrakcję stanowi bez wątpienia "Wieczór z Duchami", czyli nocne zwiedzanie zamku. W sezonie tuż po zmroku, w blasku księżyca oraz rozstawionych w lochach lampionów można przeżyć chwile grozy stając oko w oko ze wszystkimi związanymi z tą posiadłością duchami i straszydłami.

Czarny pies z "Ogrodzieńca"
Z zamkiem związanych jest kilka legend. Jedna z nich głosi, że w księżycowe noce straszy tu ogromny czarny pies, który ciągnie za sobą długi na trzy metry brzęczący łańcuch. Owo tajemnicze zwierzę widywali rzekomo mieszkańcy Podzamcza jeszcze przed I wojną światową. Jak głosi legenda jest to zamieniony w psa jeden z właścicieli zamku kasztelan Stanisław Warszycki. Człowiek ten słynął z ogromnego bogactwa oraz okrucieństwa wobec poddanych. Pewnego dnia kazał wychłostać na oczach służby własną żonę. Posądzany był również o konszachty z diabłem. Za swoje niecne uczynki został zamieniony w czarnego psa i do dziś straszy na ogrodzienieckim zamku.

Przez skalne miasto Podzamcza
Wokół murów zamku prowadzi bardzo ciekawa ścieżka przyrodniczo-dydaktyczna "Przez skalne miasto Podzamcza". Jako pierwszą na trasie napotykamy jaskinię "W Dziurawej". Nazwa jaskini bez wątpienia ma bezpośredni związek z jej budową. W stropie groty znajduje się bowiem komin prowadzący aż do szczytowej części wapiennego ostańca.
Nieco dalej znajduje się jedna z ostatnich wojennych pamiątek w tym rejonie, dobrze nam znany z Pańskiej Góry w Żerkowicach, schron bojowy typu "Ringstand 58c".
Idąc dalej spacerkiem pomiędzy drzewami niezwykle urokliwego o tej porze roku lasu bukowego, docieramy do miejsca, w którym naszym oczom ukazuje się rozciągnięty niczym kobierzec, zielony pas pokryty  kserotermiczną (ciepłolubną) roślinnością murawową. Z ustawionej obok tablicy dowiadujemy się, że można tu spotkać takie rośliny, jak: zanokcica murowa, rogownica polna, rojnik pospolity, wilczomlecz sosnka, pierwiosnka lekarska, pięciormik piaskowy i rzeżusznik piaskowy.
Podzamcze jest jednym z najbardziej popularnych rejonów wspinaczkowych w Polsce. Na tutejszych skałach znajduje się przeszło 300 dróg wspinaczkowych o różnym stopniu trudności. O tym że sport ten przeżywa prawdziwy renesans możemy się przekonać na własne oczy. Okoliczne skały, mimo niesprzyjającej pogody, są wręcz oblepione przez amatorów wspinaczki skałkowej.
W poludniowo-zachodnim narożniku przedzamcza napotykamy trzy antropomorficzne skałki, zwane Sfinksem, Lalką oraz Niedźwiedziem. Tuż obok znajduje się pomieszczenie dawnej wartowni, a obok niej wejście do częściowo otoczonej murem naturalnej wnęki skalnej zwanej Męczarnią Warszyckiego. To właśnie tu, wspomniany wcześniej okrutny kasztelan miał torturować swoich poddanych.
Na zakończenie, jako ciekawostkę warto przytoczyć fakt, iż zimą 2001 r. Zamek "Ogrodzieniec" wraz z okolicą stał się plenerem do ekranizacji fredrowskiej "Zemsty" w reżyserii Andrzej Wajdy. Na planie filmu można było spotkać całą plejadę gwiazd z Romanem Polańskim oraz Danielem Olbrychskim na czele.

A.B.